Skandynawskie seriale, od których trudno się oderwać
Rejseholdet
Podczas gdy świat zachwyca się niewątpliwie znakomitymi produkcjami telewizyjnymi takich gigantów jak HBO czy chociażby Netlfix, nieraz zapominamy, że europejczycy potrafią robić równie dobre seriale. Intrygujące, wciągające, a nieraz przyprawiające o ciarki na plecach. W tej dziedzinie szczególnie mocna jest Skandynawia. Niektóre z tamtejszych produkcji zostały nawet zaadaptowane na zagraniczne rynki. Oglądaliście tylko "Wallandera"? Zobaczcie, jakie hity z północy (być może) przeszły wam koło nosa.
Na producenta intrygujących seriali, które zdobywają popularność w innych krajach, wyrosła w ostatnich latach Dania. Jedną z ciekawszych propozycji telewizyjnych jest nadawany w latach 2000-2004 "Rejseholdet", znany także pod nazwą "Unit One". Serial, jak zauważyli rozpisujący się o nim krytycy, jest właściwie odpowiednikiem czy wariacją na temat takich seriali, jak "Agenci NCIS" czy serii "CSI".
Tutaj także mamy do czynienia ze specjalistyczną jednostką, która pomaga policji w ściganiu przestępców, a w każdym z odcinków rozwiązują inną sprawę. Serial zyskał uznanie za realizm duńskiej rzeczywistości i wierne odzwierciedlenie specyfiki pracy tego typu służb. Do rozsławienia produkcji przyczynił się także niewątpliwie Mads Mikkelsen, grający jedną z głównych ról.
Zobacz także: Pedro Pascal o serialu "Narcos"
Forbrydelsen
Duże wrażenie i ogromne zainteresowanie serialami skandynawskimi na międzynarodowej publiczności zrobił Forbrydelsen. Duński serial miał trzy sezony (2007, 2009 i 2011), a każdy z nich skupiał się na rozwiązaniu innego śledztwa. Produkcja to pieczołowicie skomponowana z mniejszych elementów całość. Tu ważne są nie tylko motywy zbrodni, przebieg dochodzenia, chęć schwytania złoczyńcy, prywatne życie detektywów, ale i co często bywa pomijane, życie rodzin ofiar.
Widz dzięki temu nie tylko może zobaczyć, jak skrupulatne jest to śledztwo, ale też przekonać się, że każdy z bohaterów jest człowiekiem z krwi i kości. Na podstawie oryginalnego scenariusza powstał amerykański remake "The Killing" (polski tytuł "Dochodzenie").
Wallander
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć cieszącego się także dużą popularnością wśród polskich widzów "Wallandera". Tytułowy bohater, Kurt Wallander (Krister Henriksson) to aspołeczny, chory na cukrzycę policjant o imponującym doświadczeniu. Choć najchętniej odciąłby się od całego świata, to gdy zaczyna się zajmować jedną z kryminalnych spraw, rozwiązuje ją ze skutecznością Sherlocka Holmesa.
Porównanie do książkowego bohatera nie jest przypadkowe bowiem szwedzki dekektyw ma swój pierwowzór w powieściach Henninga Mankella. Szwedzi zrealizowali serial z rozmachem i niech nie zmyli was fakt, że liczy sobie trzy sezony – każdy z odcinków trwa po około 1,5 godziny i sam w sobibe mógłby być zamkniętą opowieścią.
Zabójcy
Wśród duńskich propozycji w 2011 roku przewinął się także serial "Zabójcy", w którym co dwa odcinki jednostka specjalna próbowała rozpracować kolejnego seryjnego mordercę, a fabuła skupiała się głównie wokół zrozumienia motywów morderców.
Produkcja może urzekać ze względu na uchwycenie skandynawskiej atmosfery i mroku duńskich ulic, ale ostatecznie w Skandynawii się nie przyjęła i zniknęła po jednym sezonie. Doczekała się za to amerykańskiej wersji "Those who kill".
Układ
I w końcu, serial, który stał się inspiracją dla rodzimego "Paktu", czyli "Mammon" ("Układ"). Głównym bohaterem jest Peter Verås, dziennikarz gazety VG, który w sezonie pierwszym rozwiązuje zagadkę finansowego skandalu w dużej firmie norweskiej. W drugim sezonie mierzy się z polityczną aferą na najwyższym szczeblu i kilkoma spektakularnymi morderstwami.
W produkcji nie brakuje „brudnej” polityki, nierozwiązanych wydarzeń z przeszłości, tajemniczego morderstwa i podwójnego życia bohaterów. Słowem, ma wszystko, co powinien mieć dobry thriller polityczny.
Borgen
"Borgen", czyli "Rząd", to dowód, że nie samymi serialami kryminalnymi Skandynawia żyje. Jeżeli pochłonęły was takie produkcje, jak "Prezydencki poker" czy "House of Cards", ta również was urzeknie. Polityczne intrygi i przepychanki są jednak właściwe dla politycznej specyfiki Danii i, co ciekawe, każda serialowa partia ma swój odpowiednik w rzeczywistości.
Siłą serialu nadawanego w latach 2010-2013 jest także to, że fabuła nie skupia się głównie na rozgrywkach "na szczycie". Nierozerwalne z polityką jest zainteresowanie mediów, a w tym przypadku produkcja nie omieszka obedrzeć ich z bezwzględnego dążenia do sensacji i chęci utrzymania oglądalności. Bohaterowie muszą także się mierzyć także z własnymi demonami, a nieraz nie orientują się, jak bardzo ich dążenie do władzy niszczy życie prywatne.
Trapped
W 2015 roku wśród producentów seriali uwagę na siebie zwrócili Islandczycy. Ich serial, "Ófærð" (o tytule norweskim "Innesperret" i angielskim "Trapped"). Fabuła zaczyna się od momentu, w którym międzynarodowy prom turystyczny podpływa do portu Seyðisfjörður we wschodniej Islandii. W tym samym czasie miejscowi rybacy wyławiają z morza ludzki tułów. Wszystko wskazuje na to, że bestialskiej zbrodni dokonano na promie. Miejscowy policjant Andri zatrzymuje prom i pasażerów. Równocześnie następuje gwałtowne pogorszenie pogody, w efekcie czego port zostaje odcięty od reszty świata, a to tylko początek makabrycznych wydarzeń. Serial, choć doceniany za dobrą grę aktorską i ciekawie poprowadzoną historię, doczekał się tylko jednego sezonu.
Lillyhammer
Skandynawia może się także pochwalić serialem stworzonym w 2012 roku dla Netlfixa. W tym przypadku to produkcja wprost z Norewgii. "Lillyhammer" to opowieść o nowojorskim gangsterze, który zaczyna nowe życie w norweskich realiach. Frank Tagliano został objęty programem ochrony świadków po tym, jak zdecydował wydać paru swoich kolegów. Pomimo całkowitej zmiany otoczenia, pozostaje wciąż tym samym człowiekiem – nie boi się przemocy, wymuszeń czy szantażu. W efekcie w każdym odcinku poznajemy kolejne etapy narodzin pierwszej prawdziwej norweskiej mafii.
Broen
Jedną z najciekawszych produkcji, jakie ostatnio pojawiły się w Skandynawii, jest Broen (polski tytuł "Most nad Sundem"). Serial wyprodukowany wspólnie przez Szwecję i Danię łączy te dwa kraje także na poziomie fabuły. Zaczyna się od tajemniczego zabójstwa, którym zajmuje się szwedzki policjant Martin Rohde i duńska policjantka Saga Norén. Na moście łączącym Danię i Szwecję policja odnajduje ciało zamordowanej kobiety, a raczej, jak się okazuję chwilę później, połówki ciał dwóch różnych kobiet. Po jednej stronie granicy leży duńska prostytutka, po drugiej – szwedzka polityk.
Brzmi ciekawie? Niech dowodem na wyjątkowość tego serialu będzie fakt, że pierwsze dwa sezony sprzedano do 160 krajów, a w samej Szwecji obejrzało je aż 1,5 miliona widzów. Co więcej, serial doczekał się także swoich zagranicznych odpowiedników, co prawda z nieco zmienioną fabułą i innymi bohaterami, ale porównywalną popularnością - są to francusko-angielski "The Tunnel" i amerykańsko-meksykański "The Bridge". "Broen" ma się doczekać czwartego sezonu. Ten serial będziecie mogli zobaczyć w kanale Telewizji WP już od 2 grudnia.
Pozwól mi wejść
Na koniec gratka dla fanów horroru. Już w 2008 roku dużą popularność zdobył szwedzki horror "Pozwól mi wejść". Jego główny bohater, Oskar, jest wrażliwym, nękanym w szkole chłopcem. Jego życie zmienia się, gdy poznaje dziwną dziewczynkę wychodzącą na ulice po zmroku i mieszkającą z tajemniczym opiekunem. Jej pojawienie się wywołuje serię makabrycznych zdarzeń. Film na tyle spodobał się międzynarodowej publiczności, że doczekał się amerykańskiej wersji.
Ku uciesze widzów, szwedzcy producenci postanowili stworzyć serial na podstawie oryginalnego scenariusza, a zainteresowana jego emisją jest stacja TNT.