Polska gwiazda miała być kolejną ofiarą Billa Cosby'ego?!
Uchodził za wzorowego męża, ojca i obywatela. Seksualny skandal zupełnie go pogrążył. Głos zabierają kolejne domniemane ofiary komika. Okazuje się, że co nieco do powiedzenia na jego temat ma także znana polska aktorka.
Zaskakujące wyznanie
Pracowała z najlepszymi
Liliana Głąbczyńska-Komorowska była jedną z najpiękniejszych aktorek lat 80. Oglądać ją można było zarówno w filmach, jak i serialach. Występowała m.in. w "Karierze Nikodema Dyzmy", "Alternatywach 4" i "07 zgłoś się". U szczytu popularności zdecydowała się wyjechać z kraju. Poleciała za ocean, by tam spełnić swój "amerykański sen".
W Hollywood miała okazję współpracować z wieloma zachodnimi gwiazdami. Grała chociażby u boku Donalda Sutherlanda i Bena Kingsleya. Na planie jednej z produkcji poznała także słynnego komika, który ostatnio nie schodzi z czołówek kolorowej prasy.
Przypadkowe spotkanie
Do spotkania doszło w połowie lat 80. Głąbczyńska-Komorowska występowała wówczas w operze mydlanej "Another World". Serial kręcono w tym samym studiu filmowym co "Bill Cosby Show".
Podczas jednej z przerw na planie oboje mieli okazję chwilę porozmawiać. Śliczna Polka podobno od razu wpadła komikowi w oko.
Od razu wpadła mu w oko
- Pamiętam doskonale moje spotkanie z Cosbym. Zobaczył mnie w studiu filmowym Brooklyn Studios. Jednego poranka szłam na próbę, kiedy mnie zobaczył, zapytał, co ja tu robię. Po chwili rozmowy powiedział, że ma pracę w jego show i żebym zadzwoniła do jego agenta. Kiedy wracałam do domu, byłam bardzo szczęśliwa, tak jakbym cały świat miała u swych stóp - wyznała aktorka na łamach "Super Expressu".
Niemoralna propozycja
Cosby dotrzymał słowa. Niedługo później z Komorowską skontaktowała się jego sekretarka. Zamiast informacji o castingu do nowej roli, Polka otrzymała zaskakujące zaproszenie. Komik liczył, że spędzą razem wieczór, co dała jasno do zrozumienia jego asystentka.
- Powiedziała, że kolacja będzie w jego domu, i że będziemy sami. Dała mi jego adres.
Chciał się na niej odegrać
Polka nie miała jednak zamiaru przystać na tak dwuznaczną propozycję.
- Nie poszłam... Posłałam mu za to kosz kwiatów i podziękowania. Wyjaśniłam, że przyjęcie tego zaproszenia nie byłoby w porządku w stosunku do mego narzeczonego... - wyznała w "Super Expressie".
Po odmowie komik od razu stracił zainteresowanie jej osobą. Ba! Przy kolejnym spotkaniu zachowywał się tak, jakby widzieli się pierwszy raz w życiu.
Dziwne zachowanie
Ostatecznie Komorowska wystąpiła u boku amerykańskiego gwiazdora. Ich współpraca zakończyła się jednak po nakręceniu zaledwie jednego odcinka.
- W dzień zdjęć pojechałam do studia cała w nerwach. Kiedy pojawił się Cosby, chciałam do niego podejść i przywitać się z nim. Jednak on mnie ignorował, unikał. Czułam się poniżona i przerażona. To był istny koszmar. Wiedziałam, że był zły i jego zachowanie było karą dla mnie. Ledwo oddychałam w czasie zdjęć, przed publicznością. Ale się nie poddałam, zagrałam najlepiej jak potrafiłam, nie wpadłam w panikę - wspomina.
To się mogło skończyć dla niej tragicznie
Aktorka nawet nie chce myśleć o tym, co mogło się stać, gdyby zdecydowała się przyjąć zaproszenie Cosby'ego.
- Całe to zdarzenie udowodniło, że on nie ma żadnej klasy. Miałam dużo szczęścia, że posłuchałam mego instynktu, bo dzisiaj byłabym pewnie jedną z kobiet, które były przez niego zgwałcone.