Najbardziej obciachowi idole

Królowa jednego serialu, Kasia Cichopek. Zrobiła oszałamiającą karierę, jest uosobieniem cech, które kochają w swych idolach Polacy. Matka- Polka, a do tego bizneswoman. Kobieta do rany przyłóż, słodkość Kasi Cichopek nie zna granic.

Nas mdli od tych słodkości...

Była królowa jednego serialu, teraz czas na królów. Słynni bracia ksero, wychodzący każdemu Polakowi z lodówki. Obskoczyli chyba już wszystkie możliwe talent-show. W mediach brukowych pojawiają się bez przerwy. Doszło nawet do tego, że rozpętała się narodowa dyskusja, gdy Rafał wyprowadził się od Marcina i postanowił się usamodzielnić.

Braciom Mroczkom mówimy podwójne nie.

Kiedyś olśniewał swoją klatką piersiową, po której dzisiaj nic nie zostało. Na miejscu starannie wyrzeźbionej drabinki pojawiły się starannie wyhodowane wałeczki tłuszczu.

Pamiętny Mitch ze "Słonecznego patrolu" próbował czarować ludzi także jako piosenkarz, ale nas jego talent wokalny nie zachwycił. Wałeczki też nie...

Jean Claude van Damme: aktor jednego gatunku, człowiek z jedną miną, za to z wieloma możliwościami w nogach. Van Damme ciągle próbuje resuscytować swą karierę, prezentując pozornie nowych bohaterów, jednak nie zachwyca...

Królowa obciachu, bohaterka najgłośniejszego polskiego seks-skandalu. Ciągle próbuje wmówić ludziom, że jest prawdziwą aktorką i ma talent, którego reżyserzy jak na złość nie chcą zauważyć. Nie zapominajmy, że Frytka chciała zabłysnąć jako prowadząca program w telewizji, ale i tym razem skończyło się na klapie.

No cóż, nie wystarczy pochodzić ze znanego rodu filmowców. Trzeba mieć jeszcze to coś...

Steven Seagal gra w tym samym filmie od 20 lat. Popularność jego osoby naprawdę wydaje się podejrzana, w końcu od dwóch dekad nie zaproponował niczego nowego.

Być może na gruncie muzycznym ma coś do zaoferowania swoim fanom. W filmie już na pewno dawno się przejadł.

Jackie Chan: z pozoru superbohater i mistrz karate. Jednak mimo swoich umiejętności i dużej sprawności fizycznej, na ekranie wypada dość żenująco. Tak bardzo chce być śmieszny, że przekracza granicę, za którą jest się tylko żenującym...