"Na Wspólnej": Mieczysław Hryniewicz: Zawsze byłem outsiderem i to jest moja siła i słabość
Zapadł w pamięć widzów grając w kultowych „Zmiennikach”. Od 13 lat z powodzeniem zyskuje sympatię fanów jako Włodek Zięba w serialu „Na Wspólnej”. W swoim dorobku ma kilkadziesiąt ról teatralnych, filmowych i serialowych. Dziś wprost trudno nie kojarzyć jego nazwiska.
Aktor z bagażem doświadczeń
Aktor z bagażem doświadczeń
Ojciec nie potępił jego wyboru
- Duży się urodziłem, ważyłem 5,5 kilograma i tak już zostało. Całe moje życie jest walką ze zbędnymi kilogramami – mówi o sobie Mieczysław Hryniewicz. Pulchna sylwetka w dzieciństwie nie przeszkodziła mu jednak w staniu się uznawanym do dziś aktorem, cieszącym się wciąż sympatią widzów telewizyjnych i teatralnych.
Rodzina jednak nie przewidywała dla niego artystycznej kariery. Miał iść w ślady ojca, zostać hydraulikiem. Dziś aktor wspomina jedynie, że nie miał do niego żalu o to, że syn wybrał aktorstwo. Miał tylko powiedzieć: "Dałem ci fach w ręce, a ty zrobiłeś z tym, co chciałeś".
Ojciec nie potępił jego wyboru
- Duży się urodziłem, ważyłem 5,5 kilograma i tak już zostało. Całe moje życie jest walką ze zbędnymi kilogramami – mówi o sobie Mieczysław Hryniewicz. Pulchna sylwetka w dzieciństwie nie przeszkodziła mu jednak w staniu się uznawanym do dziś aktorem, cieszącym się wciąż sympatią widzów telewizyjnych i teatralnych.
Rodzina jednak nie przewidywała dla niego artystycznej kariery. Miał iść w ślady ojca, zostać hydraulikiem. Dziś aktor wspomina jedynie, że nie miał do niego żalu o to, że syn wybrał aktorstwo. Miał tylko powiedzieć: "Dałem ci fach w ręce, a ty zrobiłeś z tym, co chciałeś".
Ojciec był człowiekiem starej daty
Mieczysław Hryniewicz wspomina, że miał szczęśliwe dzieciństwo. I choć dziś przypuszcza, że bardziej był synkiem mamusi, to podkreśla, jak ważny dla niego był ojciec:
- Ojciec był człowiekiem starej daty. Dziecko musiało bać się pana w czerni, nie huśtać diabła pod stołem i pytać, czy można wstać po posiłku. Bardzo kochałem ojca za pracowitość, dbanie o dom, wycieranie potu z czoła, za to, że nauczył mnie szacunku dla pracy, ciężaru ziemi – opowiada dziennikarce "Dobrego Tygodnia".
Ojciec był człowiekiem starej daty
Mieczysław Hryniewicz wspomina, że miał szczęśliwe dzieciństwo. I choć dziś przypuszcza, że bardziej był synkiem mamusi, to podkreśla, jak ważny dla niego był ojciec:
- Ojciec był człowiekiem starej daty. Dziecko musiało bać się pana w czerni, nie huśtać diabła pod stołem i pytać, czy można wstać po posiłku. Bardzo kochałem ojca za pracowitość, dbanie o dom, wycieranie potu z czoła, za to, że nauczył mnie szacunku dla pracy, ciężaru ziemi – opowiada dziennikarce "Dobrego Tygodnia".