Szybkie dorastanie
Już od najmłodszych lat na artystce spoczywał ogromny życiowy ciężar, jakim była opieka nad rodzicami, którzy byli głuchoniemi. Tym samym stała się dla nich tłumaczem świata zewnętrznego, w którym króluje dźwięk. Bończyk na własnej skórze przekonała się, jak trudno jest szybko się usamodzielnić.
- Sami, będąc osobami słyszącymi, musimy rozumieć świat ciszy, musimy go odczuwać, by w porę ochronić rodziców przed złośliwymi uwagami, często bardzo krzywdzącymi. Jednocześnie rozwijamy się w normalnym świecie dźwięku. To wszystko sprawia, że zostajemy niejako wyrwani z dzieciństwa, bo poświęcamy swój czas rodzicom i opiece nad nimi - wyznała w rozmowie z dwutygodnikiem "Show".