Gwiazdor serialu "Rodzina Soprano" podejrzewał u siebie koronawirusa
Michael Imperioli, znany z serialu "Rodzina Soprano", twierdzi, że był zakażony koronawirusem. Aktor poważnie się rozchorował, gdy rozpoczęła się pandemia.
Koronawirus sieje coraz większe spustoszenie. Wzrasta liczba potwierdzonych przypadków zakażenia i ofiar śmiertelnych. Do tego grona można zaliczyć wiele celebrytów. Część z nich przypłaciła to życiem, niektórym udało się wyleczyć z choroby, a jeszcze inni nadal borykają się z tym problemem. Niektórzy jednak mieli wyłącznie podejrzenie obecności COVID-19.
Michael Imperioli zdobył popularność, wcielając się w rolę Christophera Moltisanti w serialu "Rodzina Soprano".
W rozmowie z serwisem "Page Six" 54-letni aktor wyznał, że był przeraźliwie chory, gdy na początku marca przyleciał do Kalifornii z Nowego Jorku.
Wszystkie objawy miały świadczyć o obecności koronawirusa, który dopadł również członków jego rodziny. Na szczęście wszystkim udało się wyjść cało z infekcji.
"Byłem naprawdę chory. Nie poddałem się testom, ale bardzo się rozchorowałam na przełomie lutego i marca" - powiedział Imperioli.
"Wirus dopadł również moją żonę i dzieci. Mieliśmy praktycznie większość symptomów. Nie poddaliśmy się testom, ponieważ nie byliśmy wystarczająco chorzy, by udać się do szpitala" - dodał.
Michael Imperioli obecnie prowadzi podcast "Talking Sopranos" wraz ze Steve’em Schirripa, który również występował w "Rodzinie Soprano". Na łamach audycji aktorzy omawiają każdy odcinek popularnego serialu HBO.
Czy rzeczywiście mógł mieć koronawirusa? Tego nie można stwierdzić na 100 proc. Myślicie, że takich przypadków jest więcej?