Mateusz Banasiuk i Magdalena Boczarska
Kolega Bilguun doradza Ci jakoś?
Tak, jasne. Wchodząc w nowy projekt nie bardzo wiemy, z czym to się je. On mi sporo rzeczy wyjaśnił, uspokoił mnie. Tak samo Maja Bohosiewicz, z którą gram w Teatrze WARSawy, powiedziała mi, żebym szedł w to odważnie i że będę się dobrze bawił. Wszyscy, którzy byli w tym programie, polecają to doświadczenie.
Wiele osób mówi, że treningi do „Twoja twarz brzmi znajomo” są bardzo ciężkie. Z punktu widzenia osoby która niedawno przeszła „Taniec z gwiazdami” – które przygotowania są trudniejsze?
_Moim zdaniem bardziej "hardkorowo" było w „Tańcu z gwiazdami”. Tam był tryb tygodniowy – kręciliśmy live, w nocy kończyłem odcinek, a od rana musiałem się uczyć innego tańca, który bardzo często się wiązał z odwróceniem wszystkiego, co poznałem i opanowałem wcześniej. Ale w „Tańcu z gwiazdami” był partner, na którym zawsze mogłem się oprzeć, który był ze mną. _
_Moja partnerka, Hania Żudziewicz, dawała mi takie wrażenie, że idzie się przez to wszystko razem, że jesteśmy drużyną, na scenie jest raźniej. Tutaj w „Twojej twarzy…” stoję sam, ze swoim głosem, tym co chce pokazać, ze swoimi emocjami – czuję się trochę bardziej goły na tej scenie. Z tego względu to jest trudne, ale jeśli chodzi o treningi, to bardziej dostałem w kość w „Tańcu…”. Tutaj idziemy trochę na żywioł, to jest trudne zadanie aktorskie, ale taniec towarzyski to było coś tak odległego dla mnie… Tam są ścisłe restrykcje, czego tutaj właściwie nie ma. Do tego programu podchodzę trochę bardziej na luzie – może właśnie dlatego, że byłem w „Tańcu…”? Nabrałem doświadczenia, przeszedłem tę szkołę „show”. _
Choć te programy bardzo się od siebie różnią. Mam wrażenie, że w „Twojej twarzy…” są tylko pozytywne emocje, a w „Tańcu…” były też te negatywne. Oczywiście nie ze strony produkcji czy moich konkurentów, ale tu się np. nie odpada. Nagrodę przeznacza się na cele charytatywne, to jest super. A po „Tańcu z gwiazdami” do tej pory jak słyszę tę melodyjkę z końca odcinka zwiastującą, kto ma odpaść, nawet kiedy już w tym nie biorę udziału, to już zaczynam się pocić. To jest poza mną, działam jak pies Pawłowa (śmiech). To są ogromne nerwy.
Widzowie Polsatu kojarzą Cię z „Tańca z gwiazdami”, ale też, a może przede wszystkim, z „Pierwszej miłości”.
Tak, od tego się właściwie zaczęła moja popularność. Widziałem wyraźnie, jak to się tak nagle zmienia. Bardzo dużo pracowałem przed serialem, robiłem ciekawe rzeczy: filmy, teatr telewizji, ale „Pierwsza miłość” to serial, który ma bardzo wielu fanów. Ludzie naprawdę podążają za losami bohaterów. Moja postać budzi sympatię, więc od razu zaobserwowałem, jak ludzie pozytywnie zaczęli się do mnie zwracać.
Nie zamierzam z tego rezygnować. Lubię jeździć do ATM we Wrocławiu. To jest produkcja, która robi wspaniałe rzeczy, seriale, filmy, między innymi też „Strażaków” w których brałem udział. Tak na marginesie, to niedawno wziąłem udział w interesującej sesji zdjęciowej do kalendarza, będę w nim jednym z miesięcy… (śmiech). I to drugi raz, bo kiedyś już byłem miesiącem w duecie z Arturem Barcisiem. Chyba listopadem, to był charytatywny projekt. Przez to, że teraz mam „Twoją twarz…” oraz właśnie zaczynam próby w Teatrze Komedia do spektaklu „Hotel Westminster”, musiałem trochę ograniczyć swoja obecność w „Pierwszej miłości”, ale niech widzowie się nie martwią - moja postać nie znika, będzie dalej miała różne przygody. Myślę że widzowie będą zachwyceni.
Wielu aktorów, którzy długo grają w serialach, boi się zaszufladkowania jako aktor „serialowy”, czy w Twoim wypadku nawet można powiedzieć, że „serialowy amant”…
Tak, zdarza się takie określenie (śmiech).
Nie obawiasz się tego?
Nie, dlatego, że oprócz serialu robię mnóstwo innych rzeczy. Mam teatr, dubbing, „Twoją twarz…”, niedawno robiłem fajny teatr telewizji, jest zespół w którym gram na perkusji. Mam bardzo szerokie spektrum działania. Zaszufladkowanie może spotkać aktora, który koncentruje się tylko i wyłącznie na graniu w telenoweli, robi tylko to. Mnie to nie dotyczy, to jest tylko jedna z moich aktywności. Oczywiście bardzo ważna, bo ja ogromnie cenię ludzi, z którymi tam pracuje, nie tylko aktorów, ale też całą ekipę, to ile oni serca w to wkładają, reżysera, producentów. My naprawdę bardzo się staramy, żeby ten serial fajnie wychodził, żeby był atrakcyjny dla młodych ludzi, żeby opowiadał o ekstremalnych sytuacjach, ale wiarygodnych. Chcemy, żeby widz się z nami utożsamiał i to się spotyka z bardzo dobrym odbiorem, bo dostaje dużo sygnałów, że ludzie lubią ten serial, czekają na kolejne odcinki.