Magda Gessler w "Czerwonym kapturku": "Jesteś arogancka!"
Ostatni odcinek "Kuchennych rewolucji" był pełen emocji. Na szali stało nie tylko dobro restauracji, ale i całej rodziny. Jak poszło?
22.03.2018 | aktual.: 23.03.2018 12:33
Magda Gessler tym razem odwiedziła bar "Czerwony kapturek", który znajduje się w centrum Poznania. Prowadziła go Dorota, wraz ze swoim partnerem Samuelem oraz synami. Chociaż kuchnia była domowa, a atmosfera wesoła i rodzinna, to "Czerwony kapturek" nie cieszył się powodzeniem gości. Gdyby nie zarobki partnera Doroty - Samuela, to już dawno trzeba było by zamknąć przynoszący straty lokal. Jeśli bar nie zacząłby zarabiać na siebie Dorota, która z wykształcenia jest pielęgniarką, znowu musiałaby wyjechać za granicę do pracy i przeżywać rozłąkę z rodziną. Magda Gessler czekało więc spore wyzwanie.
Pierwsze na co zwróciła uwagę Gessler, to nieprzyjemny zapach w barze.
- Koszmarnie pachnie cebula – powiedziała z obrzydzeniem.
Później przyszedł czas na próbowanie dań. Choć "Czerwony kapturek" był głównie kotleciarnią, to można było też zamówić kilka innych polskich potraw.
- Gulasz po prostu przypalony, musimy się pożegnać z tym – stwierdziła rozczarowana Gessler. Kotlet ze szpinakiem, który dostała jako danie główne też zawiódł.
- Jest jak jest, a mogło być dobrze – powiedziała słynna restauratorka.
Na drugi dzień przyszła pora na szczerą rozmowę z właścicielką restauracji oraz jej rodziną.
- Chcielibyśmy żeby to była taka nasza rodzinna knajpka – wyznała Dorota.
- Marze o tym, żeby mama już nigdzie nie wyjeżdżała – dodał poruszony syn, który zachęcił Dorotę do otworzenia "Czerwonego kapturka".
Gorzej było po inspekcji kuchni. Gessler wysypała na właścicielkę przetworzony proszek do panierowania i kazała jej oraz synowi wypić sok z ogórków, który trzymali w plastikowych butelkach. Tak się jednak nie stało. Syn Doroty wylał sok do zlewu.
- Jak mówię wypijecie sok z ogórków to wypijecie sok z ogórków a Ty cwaniaczku nie wylewaj go do zlewu! – odgrażała się Gessler.
Prawdziwe apogeum emocji nastąpiło, gdy Magda wzięła Dorotę na rozmowę w cztery oczy.
- Ty jesteś trochę arogancka, grasz twarzą tak jak ci się podoba. Nie jesteś ze mną szczera!
- Nie będę brała udziału w tych rewolucjach – rozpłakała się właścicielka i wyszła z sali.
Po pewnej chwili kobieta wróciła do stołu, by kontynuować rozmowę. Okazało się, że przeszła już wiele niepowodzeń i coraz częściej kłóci się z partnerem o pieniądze. Wszystkiemu winna jest zła kondycja finansowa restauracji. Magda Gessler ogłosiła że odtąd bar będzie nazywał się "Bistro kotlet". Zdecydowała się zmienić kiczowate wnętrza i przede wszystkim nauczyć całą załogę jak zrobić prawdziwe i smaczne schabowe. Takie właśnie miały być podane na uroczystej kolacji w odnowionym bistro. Niestety dezorganizacja w kuchni sprawiła, że przygotowywanie posiłków było wyjątkowo stresujące. Na szczęście udało się wszystko wydać na czas, a goście byli zachwyceni smakiem potraw.
- O smak się nie boję, ale ja będzie z organizacją i pieniędzmi to wieka niewiadoma – przyznała Gessler.
Gdy słynna restauratorka po jakimś czasie powróciła do bistro, lokal był pełen gości. Dorota wyznała, że obroty są dużo wyższe, a ona nie musi wyjeżdżać za granicę do pracy. Gessler była zachwycona schabowymi i stwierdziła, że są najlepsze w całym Poznaniu. Bajka o "Czerwonym kapturku" skończyła się dobrze.