Szef nie chce słuchać o podwyżce
Coraz bardziej chory prawnik wyjdzie w końcu z pracy - i na Deszczowej, w domowych pieleszach, sięgnie po syrop z "procentami"… A kuracja zadziała trochę inaczej, niż powinna. Oszołomiony, Werner odwiedzi Kingę - i "pochwali się" jak w biurze potraktował Zduńskiego.
- Chciał mnie naciągnąć na podwyżkę, twój mężulek… Ale ja, kotku, mam węża w kieszeni… Taka karma!