Linda Evans: kiedyś piękność, dziś musi chodzić w peruce
[GALERIA]
Linda Evans zapadła widzom w pamięć dzięki roli Cristal Carrington w serialu "Dynastia". Wcieliła się w blond piękność, za którą szalały tłumy telewidzów. Udział w serii okazał się zresztą przełomowym momentem w karierze gwiazdy. Produkcja stacji ABC stała się sztandarowym dziełem amerykańskiej telewizji lat 80., podbijając serca widzów na całym świecie. Po latach popularności przyszedł jednak czas, gdy usunęła się w cień, a na pierwsze strony gazet wracała w kontekście własnych kłopotów. Co się stało aktorką?
Inne mogły pomarzyć o takiej karierze
Aktorka przez blisko 9 lat wcielała się na ekranie w postać dobrej i kochanej żony Blake'a Carringtona. Przesłodzona do granic możliwości bohaterka blakła jednak przy złej i mściwej Alexis. Nie da się jednak ukryć, że udział w produkcji był przełomowym momentem w karierze gwiazdy. Wiele aktorek zazdrościło jej tego, że każdego dnia mogła opływać w luksusie.
- Ta rola była spełnieniem marzeń każdej kobiety. Przychodziłam na plan, a tam mi mówiono: "jedź do Beverly Hills i weź cokolwiek, co ci się podoba, z dowolnego sklepu. Albo wytłumacz, jaką sukienkę mamy dla ciebie zaprojektować". Zarówno Joan Collins, jak i ja doskonale wiedziałyśmy, jakie kreacje chcemy nosić. Dawano nam do dyspozycji gigantyczny wybór tkanin, wzorów, biżuterii, futer i butów - wspominała w wywiadzie dla "Newsweeka" aktorka.
Rzekomy konflikt
Jak twierdziła serialowa Krystle, zawsze pozostawała w przyjacielskich stosunkach ze swoją ekranową konkurentką. Konflikt panujący między nimi był tylko wytworem wyobraźni scenarzystów i… dziennikarzy.
- Rzekomo złe relacje i kiepska atmosfera na planie to był wymysł prasy i mediów. Wszyscy bardzo dobrze się dogadywaliśmy i byliśmy podekscytowani tym wielkim wydarzeniem, jakim była realizacja "Dynastii". Już przed rozpoczęciem zdjęć znałyśmy się z Joan Collins i nie mogło być mowy o rywalizacji między nami, ba, my się lubiłyśmy! - mówiła w wywiadach.
Zakochana bez pamięci
Równie bogate co życie zawodowe, miała w tym czasie życie prywatne. W wieku 26 lat Evans poznała swojego pierwszego męża - reżysera Johna Dereka. Zakochana po uszy dziewczyna nie umiała ukryć swojego szczęścia. - Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam oddychać. Przypomniało mi się, jak będąc nastolatką, leżałam i godzinami wpatrywałam się w jego oczy na plakacie wiszącym nad moim łóżkiem - wspominała.
Wydawało się, że tworzą idealne małżeństwo, mimo że Derek był aż o 16 lat starszy od Lindy. Spędzali z sobą niemal każdą chwilę. Razem wyjeżdżali na plany zdjęciowe i podróżowali po całym świecie. Szampan lał się strumieniami, a zakochani cieszyli się każdą wspólną chwilą.
Tym większym zaskoczeniem okazała się zdrada Dereka. Linda nakryła go i jego 15-letnią kochankę, Mary Collins (aktorkę, znaną potem jako Bo Derek), gdy niespodziewanie pojawiła się na planie jednego z filmów męża, który kręcił w Grecji. - Chciałam umrzeć. Nie potrafiłam sobie wyobrazić życia bez niego - wspominała w jednym z wywiadów aktorka.
Związek bez happy endu
Evans nie była w stanie wybaczyć mężowi romansu. Niedługo później rozstali się w atmosferze skandalu. Aktorka postanowiła sprzedać wspólny dom w Hollywood. Wtedy na horyzoncie pojawił się Stan Herman - zarządca nieruchomości. Po dwóch latach znajomości pobrali się. Wspólne życie przerosło ich oczekiwania. Stan liczył, że żona będzie idealną panią domu, która całkowicie poświęci swoją karierę na rzecz rodziny. Linda miała jednak inny plan. Otrzymała rolę w debiutującym na antenie serialu "Dynastia".
Małżeństwo Hermana i Evans rozpadło się po zaledwie trzech latach. Aktorka nie zapomniała jednak o swoim byłym partnerze, gdy wykryto u niego raka gardła. Na krótko znów wrócili do siebie. Linda bardzo przeżyła jego chorobę. Czuwała u boku byłego partnera dzień i noc. Jak wspominał Herman, sama myśl, że Linda znów jest u jego boku, była najlepszym lekarstwem. Równie ciepło mówiła o swoim eks aktorka.
- To on nauczył mnie, żebym zaczęła w końcu myśleć o sobie. Ani przez chwilę nie żałuję tego, że wyszłam za Stana.
Chciała się zmienić dla ukochanego
Choroba ukochanego zmieniła Lindę. Aktorka zrozumiała, że nie ma sensu żywić do kogokolwiek urazy. W końcu życie jest zbyt krótkie. Postanowiła więc wybaczyć pierwszemu mężowi to, jak bardzo ją zranił przed laty.
- Nie można ludzi usuwać z życia tylko dlatego, że miłość wygasła i już nie jesteśmy razem. Jestem wdzięczna Johnowi za to, że mnie zostawił. Inaczej nie poznałabym Stana, nie wróciłabym do pracy i nie zagrałabym w "Dynastii".
Evans zawsze miała dużą słabość do mężczyzn. W kolejnych latach związana była m.in. z producentem telewizyjnym Patrickiem Curtisem, włoskim restauratorem - George'em Santo Petro i greckim muzykiem - Yannim.
Operacje plastyczne zniszczyły jej urodę
To właśnie z myślą o tym ostatnim zdecydowała się poddać operacjom plastycznym. Chciała się odmłodzić dla młodszego o dwanaście lat partnera.
- Chciałam nadal wyglądać dobrze i poczuć się swobodniej z tą różnicą wieku - mówiła w jednym z wywiadów aktorka. - Wszystko już zaczynało więdnąć i prezentować się nieco upiornie... więc pomyślałam, że mogłabym sobie pomóc i nie będzie to nic złego.
Mimo poświęcenia, związek z młodym muzykiem nie przetrwał próby czasu. Evans w dalszym ciągu korzystała z zabiegów odmładzających. Twierdziła, że nie żałuje podjętej przez siebie decyzji. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że pogoń za młodością i urodą zgubiła aktorkę. Operacje plastyczne zmieniły jej rysy twarzy tak, że trudno w niej rozpoznać piękność sprzed lat.
Nie zrezygnowała z show-biznesu
Dzięki "Dynastii" Evans stała się popularna praktycznie z dnia na dzień. Sława jednak, jak często bywa, miała blaski i cienie. Evans po latach przyznała, że nie było łatwo sobie z nią radzić.
- Bardzo ciężko jest żyć pod stałą obserwacją ze strony mediów. Taka popularność sprawia, że człowiek odczuwa nieustanną presję, by dobrze wyglądać. A przecież nikt wstając rano z łóżka nie wygląda jak Krystle Carrington. Dziś żyję z dala od Hollywood, napisałam książkę pt. "Przepis na życie". Mam 70 lat i jestem naprawdę szczęśliwą osobą - mówiła kilka lat temu.
Przypomnijmy, że po zakończeniu produkcji kariera Evans przystopowała. Gwiazda coraz rzadziej pojawiała się w telewizji. Zamiast w serialach i filmach, oglądać można ją było w programach rozrywkowych. Aktorstwo zeszło na dalszy plan. Rezygnacja z kariery aktorskiej nie oznaczała jednak, że Linda Evans całkowicie wycofała się z życia publicznego.
Gwiazda za wszelką cenę starała się na nowo rozsławić swoje nazwisko. Postanowiła więc wziąć udział w brytyjskiej wersji programu "Hell's Kitchen". Aktorka okazała się najlepszą kucharką wśród występujących w show celebrytów. Swoich sił próbowała też na pokazach mody. Nic jednak nie przyniosło jej już takiej popularności jak rola w słynnym serialu.
Było głośno o jej wypadku
Później, gdy wracała na pierwsze strony gazet, były to głównie tabloidy. Prasa rozpisywała się m.in. o zatrzymaniu aktorki, do którego doszło w 2014 r. w stanie Waszyngton. Na trop sprawy wpadł brytyjski "Express".
Evans została zatrzymana przez policjanta, który wracał po służbie do domu. Jego niepokój wzbudził tor jazdy i niewielka prędkość, z jaką poruszał się Jeep Cherokee. Po zatrzymaniu pojazdu okazało się, że za kółkiem siedzi gwiazda jednej z najsłynniejszych oper mydlanych wszech czasów. Evan zachowywała się podejrzanie i miała niezapięte pasy.
Podczas badania alkomatem, jak relacjonował tabloid, aktorka ledwo trzymała się na nogach. W jej samochodzie znaleziono 29 różowych pigułek nieznanego pochodzenia. W czasie przesłuchania Evans zeznała, że tego samego dnia zażyła siedem tabletek, a w chwili zatrzymania jechała do lekarza.
Za prowadzenie samochodu pod wpływem środków odurzających skazano ją na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Aktorka była pod nadzorem kuratora. 76-letnia dziś Linda Evans wybrała życie na amerykańskiej prowincji i unika kontaktów z mediami.
Przez chorobę chodzi w peruce
To jednak nie wszystkie kłopoty, z jakimi borykała się w ostatnim czasie aktorka. Przez dłuższy czas zmagała się z potwornymi bólami pleców, które wymagały specjalistycznej terapii. Pomogła laserowa operacja i odpowiednie leki. Te ostatnie niestety wywołały przykry efekt uboczny. Evans wypadły włosy. Szczęśliwie stopniowo wraca już do zdrowia.
- Straciłam połowę włosów. To pozwoliło mi na siebie inaczej spojrzeć, ponieważ zdałam sobie sprawę, co chcę robić i jak zamierzam sobie z tym poradzić. Nie będę próbować tego ukrywać. Będę żyć i będę wdzięczna za to. Włosy wrócą. Dzięki Bogu, ból nie. Jeśli zobaczycie mnie w krótkiej blond peruce albo w czapce, musicie wiedzieć, że to kim jestem teraz, to jest piękna prawda. To moja rzeczywistość - pisała na Facebooku.