"Lekarze": poważne kłopoty Borysa Szyca
Nad aktora zbierają się czarne chmury. Wygląda na to, że Borys Szyc spalił za sobą wszystkie mosty. Tym razem przesadził?
Posunął się za daleko?
Gra pozorów
Szyc jest mężczyzną o sporym temperamencie, o czym mogliśmy przekonać się nie tylko na ekranie, ale i poza nim. Brukowce rozpisywały się na temat jego hulaszczego stylu życia. Aktor wielokrotnie udowodnił, że umie się bawić.
Ostatnio jednak zauważyć można było, że imprezy poszły nieco w odstawkę. Wydawało się, że nowa gwiazda "Lekarzy" zmieniła się nie do poznania. Wygląda jednak na to, że nic z tych rzeczy. To były tylko pozory...
Jest trudny we współpracy?
Mówi się, że z jak najgorszej strony pokazał się na planie serialu o pracownikach szpitala w Toruniu. Podobno doszło do przykrego incydentu, po którym do teraz pozostał niesmak. Jak podaje "Fakt", współpraca z Szycem była bardzo trudna.
- Ciągle spóźniał się na plan, niektórzy zarzucali mu, że czuć od niego alkohol. To było jeszcze do przeżycia, ale czarę goryczy przelała słynna konferencja prasowa na planie serialu - zdradził w rozmowie z tabloidem informator z TVN.
Rzeczywiście stracił nad sobą panowanie?
Co takiego wydarzyło się kilka tygodni temu? Mimo wcześniejszych zapowiedzi, aktor nie pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami. Podobno przez cały czas się ukrywał. Być może sprawa przeszłaby bez echa, gdyby nie skandaliczne zachowanie Szyca, który w najmniej spodziewanym momencie postanowił się ujawnić.
- Producenci serialu przeprosili za jego nieobecność, tłumacząc, że jest chory. Po czym nagle... Szyc wyszedł z ukrycia, zaczął wznosić wulgarne okrzyki i, jak twierdzą świadkowie, raczej niepewnie trzymał się na nogach - czytamy w "Fakcie".
Dał się wszystkim we znaki
Mówi się, że miarka się przebrała, a producenci i szefowie stacji nie chcą już zatrudniać serialowej gwiazdy. Ich zdaniem Szyc oznacza jedno - kłopoty! A tych wolą uniknąć.
- W TVN podjęto decyzję, że trzeba go ukarać. W najbliższym czasie Szyc nie ma co liczyć na angaż w tej stacji. Mają obecnie serdecznie dość kłopotów z nim - zdradził informator "Faktu".
Zupełnie się pogrążył?
Jeżeli te sensacyjne doniesienia są prawdziwe, aktor znalazł się teraz z nieciekawej sytuacji. Niedługo może okazać się, że nie ma już dla niego miejsca w rodzimym show-biznesie. Nawet sam zainteresowany chyba zdaje sobie sprawę, że pali mu się grunt pod nogami.
Nie wszystko jednak stracone. Złą passę może odwrócić ostatni projekt, w który Szyc bardzo się zaangażował.
Już niedługo zobaczyć go będzie można wraz z Maciejem Zakościelnym i Zbigniewem Zamachowskim w japońskim filmie "Persona non grata". Czyje losy przedstawia produkcja?
To może wszystko zmienić
To historia Chiune Sugihary – japońskiego dyplomaty pracującego na terenie Litwy, który w czasie II wojny światowej uratował ponad 10 tysięcy Żydów, wydając im nielegalne wizy tranzytowe przez Japonię do Curacao.
Akcja produkcji rozgrywa się w okresie od 1934 do 1955 roku na terenie Europy, Azji i Ameryki Północnej. Wszystkie zdjęcia do filmu realizowane są w Polsce. Plenery i autentyczne obiekty Berlina, Kowna, Moskwy, Tokio i Nowego Jorku zostały odtworzone w Warszawie.
Czy produkcja okaże się hitem? Przekonamy się za kilka miesięcy. Kto wie, może właśnie ten film nada karierze aktora nowy bieg?