"Klan": Koledzy apelują do Kotulanki
Po wielu miesiącach milczenia aktorka w końcu zabrała głos w swojej sprawie. Zdementowała informacje, jakoby wszyscy zerwali z nią kontakt. To wyznanie musiało poruszyć jej znajomych. Na łamach kolorowej prasy koledzy z "Klanu" apelują do gwiazdy, by dała sobie pomóc. Czy ich posłucha?
Chcą jej pomóc
Tego się nie spodziewała
Jak mogliśmy przeczytać niedawno w "Życiu na Gorąco", utrata roli w serialu, w którym występowała od wielu lat, okazała się dla Kotulanki ciosem. Skreślenie z obsady dało jej do myślenia i sprawiło, że inaczej spojrzała na wszystko, co ją otacza.
- To, że producenci "Klanu" zdecydowali się wyrzucić ją z serialu sprawiło, że po prostu oprzytomniała, ale Agnieszka z pewnością nie powiedziała jeszcze jako aktorka ostatniego słowa – zdradziła jej znajoma.
Wzięła się w garść
- Wiem, że Agnieszka zerwała z alkoholem i stara się od nowa poskładać swoje życie - potwierdziła na łamach tygodnika osoba z produkcji serialu TVP.
W odzyskaniu życiowej równowagi pomaga jej mama, która niemal nie odstępuje córki na krok. Ale nie tylko ona! O gwieździe przypomnieli sobie jej koledzy z planu "Klanu".
Słowa wsparcia
- Nasze środowisko jest solidarne, wspieramy się, jak możemy - zapewnił Tomasz Stockinger na łamach tygodnika "Twoje Imperium".
Jak twierdzi aktor, jest tylko jedna przeszkoda, by pomóc Kotulance - od miesięcy nikt nie ma z nią kontaktu.
Serialowy mąż zaapelował wiec za pośrednictwem gazety: "Agnieszko, pozwól nam się z tobą porozumieć!".
Zmienił zdanie
I pomyśleć, że jeszcze niedawno Stockinger był jedyną osobą z produkcji telenoweli komentującą prywatne sprawy Kotulanki na łamach brukowców. Tym samym rozbudzał kolejne domysły i plotki na temat stanu aktorki. Najwyraźniej przemyślał sprawę i chce naprawić swój błąd.
Okazuje się, że nie tylko on zaoferował teraz swoją pomoc. W jego ślady idą także inni koledzy z planu "Klanu".
Nie chcą, by została sama z problemami
- Jakiś koncert, może zbiórka pieniędzy jak najbardziej wchodzą w grę. Wiadomo, że teraz nikt nie będzie rozmawiał z reżyserami, by dostała rolę, bo najpierw musi uporać się ze swoimi kłopotami. Ale wiem, że przy wsparciu medycznym i bliskich można wyjść z nałogu. Nie znam człowieka, który nigdy nie popełniłby błędu. Ona go popełniła... Ale myślę, że nasza akcja na jej rzecz mogłaby jej pokazać, że nie jest sama. Trzeba jej pomóc i na pewno to zrobimy - zapewnił Jacek Borkowski, czyli serialowy Piotr Rafalski.
Fałszywa troska czy realna pomoc?
Obojętna nie pozostała także ekranowa Grażynka:
- Nie byłyśmy z Agnieszką aż tak blisko, bym rozważała pomoc na własną rękę. Ale jeśli zrodzi się jakiś pomysł, chętnie się włączę - wyznała Małgorzata Ostrowska-Królikowska.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że te apele, zamiast pomóc, mogą jedynie zaszkodzić Kotulance, która od wielu tygodni nie schodzi z pierwszych stron brukowców. A takie informacje tylko podsycają zainteresowanie jej osobą.