"Klan": Andrzej Grabarczyk nie jest tylko serialowym Jerzym
Przybliżamy historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów, o którym wciąż wielu z nas mało wie. Zobaczcie zdjęcia gwiazdy "Klanu" sprzed lat. W takim wydaniu zapewne go nie pamiętacie!
Na ekranie nie mogła mu się oprzeć żadna kobieta
Chyba nie ma osoby, która nie kojarzyłaby go z rolą Jerzego z serialu "Klan". Andrzej Grabarczyk występuje w telenoweli od samego początku, czyli od 1997 roku. Chociaż obecnie grany przez niego bohater nie wywołuje już tylu kontrowersji, po emisji pierwszych odcinków telewizyjnego hitu było zupełnie inaczej. Chojnicki zasłynął jaki ekranowy Casanova. Miał ogromne problemy z dochowaniem wierności. Przez romanse jego małżeństwo omal się nie rozpadło. Z czasem ukochany Elżbiety przeszedł jednak metamorfozę i dziś nie daje już żonie powodów do zazdrości. Niektórzy utożsamiają aktora z fikcyjną postacią, którą odtwarza. W rzeczywistości Grabarczyk bardzo się od niej różni. Gwiazda "Klanu" od lat żyje w szczęśliwym związku i nie w głowie mu miłosne przygody. - Los dał mi bardzo wiele i doceniam to. Nie trzeba go prowokować, ani na siłę nic zmieniać... dobrze jest - zapewnił w tygodniku "Świat&Ludzie". Przybliżamy historię jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów, o którym wciąż wielu z nas mało wie.
Zobaczcie zdjęcia gwiazdy "Klanu" sprzed lat. W takim wydaniu zapewne go nie pamiętacie! KJ/AOS
Od dziecka był związany z teatrem
Od najmłodszych lat Grabarczyk był związany ze sceną. Jego rodzice pracowali w teatrze; można wręcz powiedzieć, że siłą rzeczy dorastał na estradzie.
Ojciec, aktor (obecnie wciela się w Jeremiasza Bałuckiego, męża pani Stanisławy z serialu "Klan"), występował w znanych przedstawieniach, a mama prowadziła sekretariat, koordynowała pracę artystyczną i zajmowała się sprawami kadrowymi.
Teatr był dla małego Andrzeja drugim domem. Gdy tata przygotowywał się do spektaklu, on zawsze był nieopodal.
- Pamiętam znamienną historię. Rodzice położyli mnie spać w teatralnej loży, a potem nie wiem, czy zapomnieli o mnie, czy też tak smacznie zasnąłem, że nie chcieli mnie ruszać... - wspominał.
Kręte ścieżki kariery
Nic dziwnego, że Grabarczyk gdy dorósł, poszedł w ślady ojca i został aktorem. Swoje pierwsze kroki w zawodzie stawiał na warszawskich scenach.
- Teatr zawsze był dla mnie czymś naturalnym, drugim domem, schronieniem. Czułem się tam jak u siebie - stwierdził w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".
Początkowo nic nie zapowiadało jednak, że zwiąże swoją przyszłość z występami przed publicznością i kamerami. Widział siebie na posadzie dyrektora PGR-u. Ostatecznie wybrał bardziej realną do urzeczywistnienia zawodową drogę.
Mało kto o tym wie
Chciał skończyć studia z zakresu zootechniki, by pracować w gospodarstwie ze stawami rybnymi. Ojciec marzył, by syn z czasem awansował na dyrektora i zarządcę jednego z takich dobytków w Paniówkach. Niestety, nie wszystko poszło po ich myśli.
- Ostatecznie na zootechnice byłem niecałe dwa lata. Powinęła mi się noga i musiałem przemyśleć plany na przyszłość - tłumaczył gwiazdor "Klanu".
Bardziej niż do aktorstwa, ciągnęło go do muzyki. W szkole Grabarczyk grał w kapeli rockowej, a jego zespół występował w klubach. Wielka kariera perkusisty nie była mu pisana.
Rodzinne tradycje wzięły górę nad jego planami i pozwoliły mu rozwinąć skrzydła w zawodzie, który wcześniej upodobał sobie jego ojciec.
Ekranowy uwodziciel
Przed kamerami debiutował epizodem w serialu "Dom". Do najważniejszych pozycji w jego filmografii należą: "Grzeszny żywot Francisza Buły", "Był Jazz", "Na straży swej stać będę", "Umarłem aby żyć", "Zabij mnie glino", "Lawa" czy "Pamiętnik znaleziony w garbie".
Granych przez niego bohaterów często otaczały piękne kobiety. W przeszłości aktora oglądać można było w odważnych scenach z ekranowymi partnerkami. Chociaż przed kamerami nie czuł się nigdy skrępowany, nie zawsze tak było. W młodości dał się poznać z zupełnie innej strony.
- Jakim chłopakiem byłem? Cichym, takim, co sam się bawi i nikogo nie bije. Przynajmniej tak uważali rodzice. Ale kiedyś wychowawczyni napisała w dzienniczku: 'Andrzejek to cicha woda, co brzegi rwie'. Bywało bowiem różnie. Doprowadzałem do różnych, często nieprzyjemnych zdarzeń, a gdy robiło się gorąco, urywałem się - wspominał na łamach "Super Expressu".
Jest przeciwieństwem serialowego bohatera
Chociaż uwodzicielem był tylko na ekranie, z tego powodu miał wiele nieprzyjemności w życiu prywatnym. Tak było m.in., gdy grany przez niego w serialu "Klan" Jerzy wdał się w romans.
- Byłem kobieciarzem, ale się poprawiłem. Było dla mnie ciekawe, że przy tym całym moim łotrowaniu, gdy zdradzałem swoją serialową żonę, nie lubili mnie faceci. Kobiety mówiły: 'Oj, z pana to taki gagatek', jakby chciały, żeby im się też przydarzyło - wspominał na łamach "Super Expressu".
Tymczasem Grabarczyk jest prywatnie kompletnym przeciwieństwem Chojnickiego. Od 40 lat ma tę samą żonę i nie zamierza tego zmieniać.
Kochający mąż, ojciec i dziadek
W ukochanej Zofii zakochał się podczas studiów w Olsztynie. Jak czytamy w tygodniku "Świat&Ludzie", dziś oboje śmieją się, że wybrali zootechnikę tylko dlatego, żeby się poznać. Żadne z nich nich ostatecznie nie ukończyło tego kierunku. Chociaż ich zawodowe drogi rozeszły się, miłość przetrwała.
Grabarczyk jest mężem, ojcem i dziadkiem. To właśnie najbliżsi dają mu najwięcej szczęścia. Gdy inni aktorzy chodzą na bankiety i przyjęcia, on woli w tym czasie zostać w domu.
- Prawdę mówiąc rodzina i dom to dla mnie podstawa egzystencji. Najważniejsze sprawy w życiu. Bez żony cały mój wysiłek nie miałby sensu! - przytacza słowa aktora "Świat&Ludzie".
Rodzina jest najważniejsza
Okazuje się, że także syn artysty, Bartosz, związał swoją przyszłość z kinematografią.
- Stworzył sobie pokaźną filmotekę, uzupełnianą na bieżąco. I właśnie w tym kierunku poszedł: telewizji, produkcji i postprodukcji telewizyjnej - zdradził Grabarczyk.
Jedynak przyniósł ekranowemu Jerzemu wiele radości. Tym bardziej, że dzięki niemu doczekał się dwóch wnuczek. Lena i Maja są oczkiem w jego głowie.
W jednym z wywiadów gwiazdor "Klanu" ujawnił, że starsza z dziewczynek urodziła się z zespołem Downa. Stawienie czoła jej chorobie od początku było dużym wyzwaniem.
Przyjmuje wszystko takie, jakie jest
– To niełatwe, bo człowiek o tej chorobie nic nie wie, dopóki się z nią nie zetknie. Taka osoba ma swój własny świat i trzeba jej bardzo pomóc odnaleźć się w rzeczywistości. Jesteśmy optymistami. Znaleźliśmy świetną szkołę. Liczymy, że Lenka się w niej zaaklimatyzuje - wyznał aktor na łamach "Na Żywo".
Grabarczyk nie czuje żalu do losu. Cieszy się każdym dniem, który może spędzić w gronie najbliższych.