Kasia Klich w "Sekretach chirurgii": wypadek z dzieciństwa oszpecił jej nos. To była jej trzecia operacja!
None
Kasia Klich
Operacje plastyczne gwiazd to dziś norma. Jednak w przypadku Katarzyny Klich kolejna, bo trzecia z kolei, korekta nosa, to nie fanaberia.
Piosenkarka, która poddała się plastyce tej części twarzy w programie "Sekrety chirurgii", znalazła się w klinice dr Marka Szczyta z powodu wypadku, któremu uległa w dzieciństwie. Niefortunne zdarzenie sprzed wielu lat pozostawiło po sobie szpecący ślad, który najbardziej zaczął przeszkadzać artystce dopiero po latach.
Co dokładnie przydarzyło się Katarzynie Klich i jakie są efekty zabiegu, któremu poddała się przed telewizyjnymi kamerami?
KŻ/AOS
Niefortunny wypadek sprzed lat
Całkiem niedawno autorkę przeboju "Lepszy model" mogliśmy oglądać w medycznej serii TVN Style. Kasia Klich zgłosiła się do programu z nosem, który jej zdaniem przypominał... łyżwę. Jak mówiła przed kamerami, w zależności od profilu jest albo miłą, albo złą panią. Krzywizna nosa, która dotyczyła jego prawej strony, była namacalnym śladem wypadku, którego doznała jeszcze jako mała dziewczynka.
- Miałam wypadek. Wyrwałam się dziadkom na spacerze i centralnie zaryłam nosem w chodnik. Skończyło się to złamaniem przegrody, zmiażdżeniem wszystkich możliwych kości i chrząstek. Jak mnie moja mama zobaczyła, to podobno nazwał mnie jedną wielką krwawą miazgą. Byłam okładana mrożoną cielęciną. Niestety nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów - wspominała w programie.
Po latach piosenkarka zwróciła się z tym problemem do specjalistów.
"Łyżwa" dokuczała jej na scenie
- Jak byłam dorosła musiałam się poddać pierwszej operacji, potem drugiej, teraz trzeciej, która mam nadzieję, że zwieńczy dzieło i będzie on prosty - mówiła jeszcze przed spotkaniem z dr Szczytem.
Choć na pierwszy rzut oka problem artystki być może nie jest widoczny, Klich przyznała, że defekt zaczął jej szczególnie doskwierać, gdy stała się osobą medialną.
- Zaczęłam zwracać na to uwagę, kiedy zaczęłam śpiewać, gdy zetknęłam się z kamerą. Jest to defekt, który źle wychodzi na zdjęciach. Jak źle się ustawę do kamery, to później oglądam zdjęcia i mówię: "Jezu, kim jest ta zła Pani?" A ja jestem bardzo miłą Panią - przekonywała z uśmiechem Kasia Klich.
Komplikacje podczas zabiegu
Dr Marek Szczyt podzielił opinię piosenkarki i podjął się operacji. W trakcie zabiegu przyznał jednak, że myślał, że będzie to prostsza sprawa.
- Całkiem niewinnie wyglądający nosek z zewnątrz, a jak się odsłoni, człowiek chciałby się przeżegnać i zasłonić z powrotem - skomentował już w trakcie korekty.
Mimo drobnych komplikacji zabieg zakończył się sukcesem, o czym świadczą chociażby najnowsze zdjęcia piosenkarki.
Kasia Klich po operacji
Teraz, niezależnie od profilu, Katarzyna Klich prezentuje się sympatycznie, a "łyżwa" rzeczywiscie zniknęła. Podobnie jak stres związany z obecnością kamer i aparatów.
Jak żartobliwie przyznała artystka:
- Przy tym zawodzie to jest ważne, żeby dobrze wyglądać, skończyłam cztery dychy, muszę się stuningować.
Jak podoba się wam "stuningowana" Kasia?