Kacper Kuszewski
Po odejściu z serialu Małgorzaty Kożuchowskiej trudno było przyzwyczaić się do nowej partnerki?
_Z Małgosią bardzo dobrze mi się pracowało i - kiedy odeszła - trochę bałem się, czy z aktorką, która ją zastąpi, też będę się tak rozumiał. Muszę powiedzieć, że mam ogromne szczęście, bo z większością aktorów w naszym serialu pracuje mi się świetnie. Nie ma żadnych tarć ani konfliktów. Tak też było w przypadku moich kolejnych partnerek - Agnieszki Sienkiewicz i Tamary Arciuch – pełne porozumienie i przyjemność wspólnej pracy. Moja obecna serialowa żona, Dominika Kluźniak, jest jedną z najlepszych aktorek teatralnych swojego pokolenia. Ma w dorobku wybitne role i wiele prestiżowych nagród. Do tego jest szalenie sympatyczną i bardzo skromną osobą, z którą mam fajny kontakt. _
Uczysz się scenariusza na pamięć, czy improwizujesz?
W naszym serialu aktorzy nie improwizują, to znaczy nie ma sytuacji, że mamy podany temat sceny i sami wymyślamy tekst dla swoich postaci. Podstawą pracy są dialogi napisane przez scenarzystów. Naszym zadaniem jest się ich nauczyć i sprawić, by brzmiały naturalnie i prawdziwie, tak jakbyśmy mówili własnymi słowami. Na tym polega aktorstwo. Czasem zdarza nam się coś skrócić, wyrzucić zdanie, zmienić szyk, powiedzieć podobnie, ale troszkę swoimi słowami, żeby lepiej dostosować tekst do inscenizacji, emocji postaci albo do sytuacji na planie, kiedy na przykład w tekście bohater mówi, że jest strasznie gorąco, a tego dnia akurat leje deszcz. To są jednak małe korekty, niuanse.
Jak wygląda twój typowy dzień?
Nie ma czegoś takiego, jak „typowy dzień”. Każdy dzień jest inny, nietypowy. Czasami wstaję o 5:00 rano, golę się, myję głowę i jadę do serialu. Później pędzę na próbę do teatru, po drodze (w samochodzie) ucząc się piosenki, którą mam zaśpiewać na jakimś koncercie za kilka dni. Wieczorem, jadę zagrać spektakl w innym teatrze. Wracam do domu w nocy i muszę uczyć się tekstu, bo następnego dnia znów mam serial od rana. Innym razem jadę na zdjęcia dopiero po południu i wracam nad ranem, bo gramy nocne plenery w temperaturze -20˚C. Bywa, że przez trzy dni nie robię nic, oprócz dwóch godzin nagrań dubbingu, a w weekend mam wyjazdowe spektakle lub koncerty, które odbywają się codziennie na drugim końcu Polski. Po drodze jeszcze występ w telewizji śniadaniowej. Mój rozkład dnia jest nieprzewidywalny i czasem szalony, jednak taki jest urok tego zawodu. To bywa wyczerpujące, ale w sumie, odpowiada mi takie życie. Nie mógłbym chyba pracować w biurze codziennie od 8:00 do 16:00.
Czy kiedykolwiek żałowałeś, że wybrałeś aktorstwo?
Nie, nigdy. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym robić w życiu coś innego. Lubię swój zawód, sprawia mi dużo frajdy i nie mam powodów do narzekań. Miałem ogromnie dużo szczęścia, ponieważ w tym zawodzie udało mi się pod wieloma względami.