Jan Himilsbach: O jego alkoholowych ekscesach do dziś krążą legendy
Jego nazwisko działało na widzów niczym wabik
Przepis na sukces Andrzeja Kondratiuka był może i prosty, ale za to skuteczny: zaprosić na plan Jana Himilsbacha wraz z jego serdecznym przyjacielem Zdzisławem Maklakiewiczem i dać im wolną rękę. To był strzał w dziesiątkę.
Przepis na sukces Andrzeja Kondratiuka był może i prosty, ale za to skuteczny: zaprosić na plan Jana Himilsbacha wraz z jego serdecznym przyjacielem Zdzisławem Maklakiewiczem i dać im wolną rękę. To był strzał w dziesiątkę.
Dialogi często improwizowano, ekipę aktorską stanowili głównie naturszczycy, ale mimo to – a może właśnie dzięki temu – „Wniebowzięci” przypadli widzom do gustu i do dziś cieszą się statusem filmu kultowego.
Bezpretensjonalna historia dwóch mężczyzn, którzy wygrywają w toto-lotka i postanawiają odmienić swoje życie, momentami zabawna, innym razem nostalgiczna, ściągnęła przed ekran prawdziwe tłumy. Nazwisko Himilsbacha działało niczym najlepszy wabik.