Historia przeboju "Matura"
None
Na ustach wszystkich maturzystów
Maj to szczególny okres dla najstarszych licealistów. Egzamin dojrzałości jest przełomowym momentem w życiu każdego młodego człowieka. Emocje związane z maturą udzielają się wszystkim. Co roku w głowach maturzystów pojawiają się słowa piosenki "Oj, za dzień matura, za godzinę. Już niedługo, coraz bliżej. Już za chwilę". Piosenka już od ponad 50 lat jest swoistym hymnem nastolatków.
Nie sposób wyobrazić sobie także studniówki bez wielkiego przeboju Czerwonych Gitar. Dla samych autorów "Matury" był to kawałek szczególny. W wywiadach wielokrotnie wspominali prywatne historie związane z hitem.
Bunt Kosseli
Autorem tekstu "Matury" jest Jerzy Kossela. Od najmłodszych lat był typem buntownika i starał się wszystko robić po swojemu. Gdy zbliżała się jego studniówka, postanowił ją zignorować.
- Drażniła mnie ta sztywność, drobnomieszczańskie maniery: co wypada, co nie wypada... W związku z tym zamiast na studniówkę poszedłem do klubu Piccolo. Jak mnie koledzy zobaczyli, mówią: "Dobrze, Kosałka, że jesteś. Mamy chałturę. Weź gitarę, idziemy grać" - opowiadał muzyk.
- Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że koncert miał odbyć się w liceum Kossela. Unikając własnej studniówki, stał się jej gwiazdą. Udało mu się jednak uniknąć niechcianego odtańczenia poloneza.
Czas na maturę
Jerzy Kossela był dobrym uczniem. Do egzaminu przygotowywał się sumiennie. Mimo to maturę wspomina jako niemałą przygodę. Napięty grafik koncertów sprawił, że jeden z ich występów wypadł dzień przed egzaminem dojrzałości. Muzyk wrócił do domu nad ranem.
Nie było sensu kłaść się spać, wykąpałem się więc, zjadłem śniadanie i poszedłem zdawać. Dobrze mi poszło - wspomina Kossela.
Przygody Klenczona po maturze
Muzykę do przeboju skomponował Krzysztof Klenczon. Dla niego także matura to okres, który wiąże się z szczególnymi wspomnieniami. Jego pasją w tym czasie, oprócz muzyki, była koszykówka. Drużyna, w której grał, miała rozegrać mecz dzień po balu w Piszu.
- W czarnych garniturach tam pojechaliśmy, mocno zmęczeni - wspomina muzyk. Zmęczenie dało o sobie znać dość szybko i sportowcy postanowili zdrzemnąć się nieopodal boiska. Obudziła ich drużyna przeciwna.
- Oczywiście dostaliśmy sromotne lanie - kończy opowieść Klenczon.
Ledwo uniknęli kary
Nieco młodsi od autorów hitu Seweryn Krajewski oraz Jerzy Skrzypczyk, gdy rozpoczynali swoją karierę w Czerwonych Gitarach, byli jeszcze uczniami liceum muzycznego.
Jak się okazało, granie bigbitu było surowo zabronione przez władze szkoły. Za złamanie regulaminu groziło nawet skreślenie z listy uczniów. Muzycy musieli ukrywać się pod pseudonimami.
Problem pojawił się, gdy na jednym z ich koncertów pojawili się nauczyciele. Artyści nie wyszli wtedy na scenę, ale cały spisek i tak wyszedł później na jaw. Krajewskiego i Skrzypczyka zawieszono na czas wakacji w prawach ucznia. Kilka lat później im także jednak udało się zdać matury.