Kuchnie świata w Nysie
Szkoda, że pierwsze wrażenie jest tylko jedno, bowiem to, co zobaczyła Magda Gessler po przekroczeniu progu restauracji, niejednego mogłoby wytrącić z równowagi. Ogromna ilość bibelotów, lalek i porcelanowych figurek aniołków sprawiła, że można mieć wątpliwości czy trafiło się do muzeum czy prawdziwej restauracji. Pełna obawy o to, co się jeszcze wydarzy Gessler zajęła miejsce przy stoliku. Po chwili otworzyła menu i... zdębiała. Karta została skonstruowana w myśl zasady "od Sasa do Lasa", czyli obok włoskiej pizzy znalazła się francuska wątróbka i węgierski langosz. Aby jednak sprawdzić poziom podawanych dań, gwiazda zdecydowała się złożyć zamówienie. Na pierwszy ogień poszło foie Gras na ciepło podane na toście. Czy to aby dobry pomysł?
- Ono jest zielone jak te ściany. Ma się wrażenie, że było robione 2 tygodnie temu, a nie, tak jak twierdzi kelnerka, dwa dni temu - skrzywiła się restauratorka.
Kolejną potrawą był tatar. Jednak zanim pierwszy kęs znalazł się na widelcu, Gessler poprosiła o oliwę.
- O ja pier**lę, przepraszam! Smar do silnika to przy tym nic!
Niestety, potem wcale nie było lepiej. Podanie koziego sera z boczkiem było wielkim błędem, ponieważ ten duet to istna bomba kaloryczna. W końcu przyszedł czas na tak bardzo wychwalanego langosza.
- Nie będę tego jadła, bo to jest strasznie tłuste. Kompletny koszmar - powiedziała i odsunęła talerz.
Wisienką na torcie miała być giczka jagnięca. Niestety, nawet jej nie udało się podbić podniebienia ekspertki.
- Jak dobrze, że stamtąd wyszłam. Wnętrze stare, brudne, zaniedbane, kiczowate. A jedzenie tak jakby było zrobione sto lat temu i odgrzane dziś - powiedziała na koniec.
Gdy informacja o wizycie Magdy Gessler w Nysie dotarła do mieszkańców miasta, postanowili zareagować. Jak?