Edyta Herbuś
Idzie wytyczoną przez siebie ścieżką
To dla ciebie ciekawe wyzwanie, bo będziesz mogła sprawdzić się w zupełnie innym repertuarze.
Mój poprzedni spektakl „Diwa” jest trudny emocjonalnie. To duodram, w którym wraz z Małgosią Bogdańską odgrywamy bardzo destrukcyjną, toksyczną relację córki i matki. Nasze bohaterki, które teoretycznie powinny być sobie najbliższe, rywalizują i wyniszczają się wzajemnie. Pamiętam, że po roku grania „Diwy” pojawiło się we mnie pragnienie, by dla równowagi zagrać weselszą postać i tak się stało, dostałam rolę w komedii. Choć u Woodyego Allena nie jest to takie oczywiste, bo - mimo że używa zabawnej formy - losy jego bohaterów są często dramatyczne.
Miło patrzeć, jak z uporem, wbrew różnym, niekiedy niepochlebnym opiniom na swój temat, idziesz drogą, którą sobie wyznaczyłaś.
Dziękuję. Ludzie mówią różne rzeczy z różnych powodów - tak było, jest i pewnie będzie. Nie warto się tym sugerować, szczególnie przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Ważne, by poszukiwać własnej drogi, nie bać się zmian i nowych doświadczeń oraz tworzyć z radością. Wtedy powstają wartościowe rzeczy. Od premiery „Diwy” spotykam się z coraz większą serdecznością i uznaniem w kontekście mojego aktorstwa. Nie mam na myśli tylko entuzjastycznych recenzji w prasie, które mnie bardzo ucieszyły. Wielu niedowiarków zobaczyło mój występ na scenie i pozbyło się uprzedzeń. Cieszę się, że dziś tak często mam kontakt z publicznością.