Dramatyczna historia w "Kuchennych rewolucjach": - Zginął mój mąż, a ja zostałam z dwójką małych dzieci
Emocjonujący odcinek
Kuchenne Rewolucje zaprowadziły Magdę Gessler w 11. odcinku szesnastego sezonu do krainy bab ziemniaczanych i kartaczy. Na podlasie zaprosiła ją Dorota, która prowadzi restaurację o nazwie Quatro. W niewielkiej restauracji w Brańsku wizyta Gessler wzbudziła wiele emocji. Głównie przez podobne życiowe doświadczenia Gessler i prowadzącej biznes gastronomiczny, Doroty. Obie Panie w bardzo młodym wieku zostały wdowami.
Bolesne wspomnienia
46-letnia Dorota restaurację, w której jest szefem kuchni otworzyła 7 lat temu. Quatro specjalizuje się w kuchni polskiej i serwuje przede wszystkim domowe obiady. W skład personelu knajpy wchodzi też córka Doroty, 22-letnia Ola.
Choć Dorota nie planowała prowadzenia gastronomii, do otworzenia własnego biznesu zmusiła ją sytuacja rodzinna. W wypadku zginął mąż Doroty, który osierocił dwójkę dzieci.
- Ogólnie nigdy nie myślałam, że będę prowadzić gastronomię. Wynikło to wszystko z tego, że zginął mój mąż, a ja zostałam z dwójką małych dzieci. W czasie kiedy on żył, ja nie pracowałam, ponieważ firma mojego męża przynosiła spore dochody. Jeśli mi Kuchenne Rewolucje nie pomogą, będę skłonna zamknąć ten lokal - przyznaje ze smutkiem.
Ocena dań
Magda Gessler zawitała do restauracji i zaczęła przeglądać menu. Za namową kelnerki zdecydowała się na danie dnia czyli zupę szczawiową oraz mielonego z burakami. Dodatkowo poprosiła o placek ziemnaczany i sos kurkowy obok. Restauratorkę zdziwił brak dań regionalnych w karcie, poza plackami ziemniaczanymi.
Gessler określiła mielone jako "wyborne". - Czuć cebulę i ludzką pracę, która klepie to mielone mięso, żeby były takie puszyste - powiedziała.
Placki nie wypadły tak dobrze. - Bardzo dziwne. Smakują jak kotlety ziemniaczane przez gatunek ziemniaka. Są pyszne, ale w niczym nie przypominają normalnych placków i w środku nie są szare
Na deser naleśniki, które były równie dobre co kotlety. Nadszedł czas konfrontacji. Magda zaprosiła Dorotę do stolika, która była bardzo przejęta. Ze łzami w oczach próbowała odpowiadać na bardzo dwuznaczne pytania restauratorki, po których opuściła knajpę.
Szczere wyznanie
Drugiego dnia Dorota postanowiła zaserwować kiszkę ziemniaczaną, kartacze i barszcz czerwony. Tym razem Gessler postanowiła już nie owijać w bawełnę i szczerze skomentowała dania:
- Pani Doroto, Pani wszystko robi poprawnie, ale Pani zupełnie zapomniała o istnieniu ziół. Barszcze jest jeden z lepszych, jakie w życiu jadłam - przyznała.
W kuchni nie było jednak tak kolorowo. Masa mrożonek, z czego większość do wyrzucenia przez złe zapakowanie. Szarlotka bez jabłek też nie zdała egzaminu.
Po kuchennej inspekcji, nadszedł czas na psychologiczną pogawędkę. Okazało się, że mąż właścicielki był kibicem Jagiellonii Białystok i zginął wpadając w poślizg w drodze na mecz ukochanego klubu. Właścicielka restauracji przyznała, że do dziś się nie pogodziła ze stratą ukochanego męża, ani poczucia bezpieczeństwa, które jej gwarantował.
Duże zmiany
Magda Gessler postanowiła od razu zmienić temat i przystąpiła do dzielenia się pomysłami na zmiany w lokalu.
- Restauracja będzie się nazywała Ziemia Brańska Gospoda. Zabijemy tego ducha belgijskiej elegancji. Sałatka z kurek, tutejszych ziemniaków i rzodkiewki, zobaczymy co znajdziemy w ogrodzie, podawane w liściu kapusty - powiedziała.
Zmiany zostały ciepło przyjęte przez właścicielkę i pracowników, a zabawa podczas kolacji była wyśmienita. Po czterech tygodniach, Gessler postanowiła odwiedzić Gospodę by sprawdzić, jak Dorota radzi sobie z odwzorowywaniem dań, które dla niej przygotowała. Egzamin zdała na piątkę z plusem.