Dramaty życiowe Ireny Santor
None
Zawsze uśmiechnięta
Irena Santor to jedna z najwybitniejszych polskich artystek. Trudno zliczyć jej muzyczne sukcesy, a jeszcze trudniej w kilku zdaniach podsumować sceniczną karierę. Liczba nagród i wyróżnień, które otrzymała na przestrzeni lat, jest wręcz imponująca.
Trudno nie zwrócić uwagi na nieschodzący z jej twarzy promienny uśmiech. Jednak barwna kariera artystyczna nie zawsze szła w parze z życiem prywatnym. Aż trudno uwierzyć, ile musiała doświadczyć dramatów i bólu.
- Dostawałam w życiu cięgi - przyznaje po latach wokalistka. - To nie zrobiło jednak ze mnie tetryka - dodaje. Mało kto zachowałby taką pogodę ducha w obliczu śmierci bliskich osób, straty dziecka, rozwodu, tragicznego wypadku i ciężkiej choroby. Jak Irenie Santor udało się to wszystko przezwyciężyć?
Straciła rodziców, gdy była jeszcze dzieckiem
Irena Santor bardzo wcześnie straciła rodziców. Miała 5 lat, kiedy jej ojciec zginął z rąk hitlerowców. - Został zamordowany. Przez przyjaciół, Niemców, których nasza rodzina znała wiele lat. Ludzie z tzw. piątej kolumny jeszcze przed wejściem niemieckiego wojska postanowili rozprawić się z Polakami po swojemu - mówiła w rozmowie z magazynem "Skarb".
Santor miała 15 lat, gdy wybrała się w turnee z zespołem Mazowsze po Chinach. W Polsce pojawiła się plotka, że podczas wyjazdu wokalistka popełniła samobójstwo, skacząc z szesnastego piętra. Nastolatka nie miała jak powiadomić schorowanej wówczas matki, że żyje i rozpowszechniane wieści nie mają nic wspólnego z prawdą. Jej stan mocno się pogorszył. Gdy piosenkarka wróciła do kraju, natychmiast pojechała ją odwiedzić, jednak gruźlica zwyciężyła.
- Nie było mnie przy jej śmierci. Straciłam nie tylko matkę, ale także swoją najlepszą przyjaciółkę - wspominała. - Z chwilą, gdy odchodzi mama, stajemy się opiekunami dla samego siebie - zauważa w późniejszych wywiadach Santor.
Śmierć dziecka i rozpad małżeństwa
Po śmierci matki, życie artystki było nieustanną podróżą. Wraz z zespołem Mazowsze zwiedziła cały świat. To właśnie podczas podróży poznała skrzypka Stanisława Santora.
- Miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba - wspominają ich wspólni znajomi. Wkrótce jednak los znowu dał się jej we znaki. Stanisław cierpiał na depresję, a małżeństwo pomału się rozpadało. Mimo wszystko para zdecydowała się na dziecko. Niestety komplikacje związane z ciążą doprowadziły do śmierci noworodka krótko po porodzie.
Para rozstała się po 19 latach wspólnego życia. Co ciekawe, artystka wciąż pozostawała w kontakcie z byłym mężem. - Do końca życia byliśmy przyjaciółmi. Lata przeżyte z moim mężem to najwspanialsze chwile i nie zamieniłabym ich na inne - wspominała po latach gwiazda.
Cudem uniknęła śmierci
Gwiazda oprócz dramatów rodzinnych, kilkukrotnie otarła się też o śmierć. W 1961 roku wraz ze swoją przyjaciółką Ludmiłą Jakubczak wracały z nagrań w Łodzi. Tuż przed Warszawą doszło do tragicznego w skutkach wypadku samochodowego.
Wokalistka cudem uniknęła śmierci. Niestety 22-letnia towarzyszka jej podróży zginęła na miejscu.
- Wtedy zrozumiałam, że trzeba się cieszyć z każdej chwili, że samo to, że budzę się rano i patrzę na słońce to już jest szczęście - opowiedziała później Santor.
Walka z chorobą
W 2000 roku u artystki zdiagnozowano nowotwór piersi. Irena Santor postanowiła powiedzieć o tym głośno, aby swoim przykładem zachęcić jak najwięcej kobiet do częstszych badań. Dzięki szybkiej reakcji lekarzy, udało jej się wygrać walkę z rakiem.
- Opatrzność widocznie uznała, że jeszcze nie przyszła na mnie pora. Dlatego staram się ten czas, który mi pozostał, wykorzystać, robiąc to, co potrafię najlepiej. A najlepiej wychodzi mi śpiewanie - mówiła w rozmowie z tygodnikiem "Życie na gorąco".
Wielki powrót na scenę?
Mimo że 23 lata temu Irena Santor przeszła na emeryturę, to okazuje się, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Pod koniec 2013 roku artystka ujawniła, że ma zamiar zaskoczyć jeszcze swoich fanów.
- Ja wciąż nagrywam. Właśnie trwają prace nad moją nową płytą - zdradziła w rozmowie z "Faktem". - Możemy się jej spodziewać na wiosnę przyszłego roku. Będą ballady, piosenki o miłości i pięknie życia - zapowiedziała.
Czy usłyszymy kolejny hit na miarę "Embarras"? - Nie mówię, że nie, choć zdaję sobie sprawę, że muzyka bardzo się zmieniła. Nie chcę na siłę konkurować z młodymi. Wciąż mam oddanych słuchaczy - mówi Santor i trudno jej zaprzeczyć.