"Dom marzeń": Iwona zmieniła front, Robert miał wypadek, a Ewa nie hamowała łez
Wyeliminowana para jednak została!
None
Poprzedni odcinek programu zostawił widzów w niepewności. Fani show zadawali sobie pytanie: czy Ewa i Robert wybrali właściwy klucz? Zostaną na placu budowy czy odejdą? Okazało się, że sympatyczna para joginów o budowlanym zacięciu sięgnęła po odpowiedni klucz. Otwarcie drzwi oznaczało dalszą rywalizację, ale nie tylko. Ewa i Robert zostali team liderami i otrzymali immunitet. Mogli więc pracować bez obawy o rezultat kolacji eliminacyjnej.
Pełni pozytywnej energii i chęci do pracy team liderzy nie spodobali się reszcie ekipy. Pozostałe pary nie były zadowolone z nadmiaru pracy, co nie uszło uwadze Ewy, która stwierdziła przed kamerami, że uczestnicy raczej nie szukają dodatkowych zajęć. Wykonują jedynie to, czego się od nich wymaga, nie palą się do sprzątania. Obowiązkowa, sumienna i pracowita Ewa oraz równie oddany pracy Robert szybko stali się obiektami krytyki. Oczywiście nie wprost - małżonków chętnie obmawiano za plecami.
Co ciekawe, do grona tych, na których zapał liderów podziałał niczym płachta na byka dołączyła Iwona. Razem z Grzegorzem złorzeczyła, a ulgę przyniosło jej marudzenie razem z Patrycją, niedawną rywalką. Panie znalazły wspólnego wroga i wspólny język.
Stało się jasne, że para, która w najmniejszym stopniu reaguje na przeciwności złością, wyzwala w innych mnóstwo złych emocji. Jak to możliwe?
Zobacz także: "Dom marzeń": zwiastun 6. odcinka