"Dom marzeń": Iwona zmieniła front, Robert miał wypadek, a Ewa nie hamowała łez
None
Wyeliminowana para jednak została!
Poprzedni odcinek programu zostawił widzów w niepewności. Fani show zadawali sobie pytanie: czy Ewa i Robert wybrali właściwy klucz? Zostaną na placu budowy czy odejdą? Okazało się, że sympatyczna para joginów o budowlanym zacięciu sięgnęła po odpowiedni klucz. Otwarcie drzwi oznaczało dalszą rywalizację, ale nie tylko. Ewa i Robert zostali team liderami i otrzymali immunitet. Mogli więc pracować bez obawy o rezultat kolacji eliminacyjnej.
Pełni pozytywnej energii i chęci do pracy team liderzy nie spodobali się reszcie ekipy. Pozostałe pary nie były zadowolone z nadmiaru pracy, co nie uszło uwadze Ewy, która stwierdziła przed kamerami, że uczestnicy raczej nie szukają dodatkowych zajęć. Wykonują jedynie to, czego się od nich wymaga, nie palą się do sprzątania. Obowiązkowa, sumienna i pracowita Ewa oraz równie oddany pracy Robert szybko stali się obiektami krytyki. Oczywiście nie wprost - małżonków chętnie obmawiano za plecami.
Co ciekawe, do grona tych, na których zapał liderów podziałał niczym płachta na byka dołączyła Iwona. Razem z Grzegorzem złorzeczyła, a ulgę przyniosło jej marudzenie razem z Patrycją, niedawną rywalką. Panie znalazły wspólnego wroga i wspólny język.
Stało się jasne, że para, która w najmniejszym stopniu reaguje na przeciwności złością, wyzwala w innych mnóstwo złych emocji. Jak to możliwe?
Zobacz także: "Dom marzeń": zwiastun 6. odcinka
Nowi team liderzy budzą skrajnie złe emocje
Wiesio nowymi liderami był zachwycony! Szef budowy ufał umiejętnościom Roberta i Ewy i powierzał im coraz trudniejsze zadania. Ci wywiązywali się wzorowo. Poza tym pilnowali przerw i zaganiali innych do uciążliwego sprzątania. Poza Wiesiem zwolenników ciężkiej pracy na budowie zabrakło. Oficjalnych skarg do szefa nikt nie złożył, ale wszyscy chętnie marudzili przed kamerami.
A obowiązków nie brakowało - grupa razem kończyła kładzenie deski elewacyjnej, rozkładała torf w ogrodzie, malowała drewniane ogrodzenia... Magda i Boguś otrzymali zadanie specjalne - pojechali na zakupy, mieli zamówić rośliny ogrodowe.
Reszta kładła kostkę brukową. Wszyscy oglądali też gadżety do kuchni, która została już wcześniej zaprojektowana przez część uczestników. Patrycja i Robert zajęli się montażem płyt grzewczych na strychu. Ewa i Robert mogli wykazać się w kuchni, przygotowywali jedzenie dla głodnych rywali.
Co ugotowali?
Polały się łzy
Wbrew oczekiwaniom wzięli sobie do serca fakt, że tylko oni uwielbiają kuchnię wegetariańską. Debata nad potencjalnym jadłospisem była długa, ale udało się wypracować kompromis - obiad mięsny z dużą ilością warzywnych dodatków.
Choć mogło się wydawać, że kotlety zadowolą wszystkich, stało się inaczej. Emocje z placu budowy przeniosły się do kuchni. Iwona nie mogła przestać narzekać, wydawało się, że zaraz wybuchnie, choć problem był błahy - młode ziemniaki ugotowane w łupinach.
Ewa starała się rozładować napięcie i nie przejmować się krytyką, ale w końcu nie wytrzymała. Kiedy po obiedzie Robert z okazji szóstej rocznicy ślubu wręczył jej kwiaty, popłakała się. Nie były to łzy radości, a frustracji - reszta uczestników nie wykazała entuzjazmu z powodu święta małżonków.
Po tym incydencie bojowo nastawiony Grzegorz stwierdził, że Ewa i Robert udają, że pewnie nawet nie są prawdziwymi wegetarianami za to dobrymi aktorami! Wygląda na to, że gra o coraz okazalszy dom przechodzi na wyższy poziom i niedawne przyjaźnie nie mają znaczenia.
Kto udaje? Kto usiłuje pokazać się od najlepszej strony? Kto jest fałszywy? W programie uczestnicy mają wykonywać zadania fizyczne, ale prawdziwa gra toczy się gdzie indziej, nie na placu budowy.
Na placu z kolei zdarzają się wypadki. Robert Grabowski, mąż Patrycji podczas pracy zemdlał, upadł na łopatę. Ola i Iwona narobiły szumu, krzyczały o pomoc. Na wszelki wypadek wezwano medyków, ale ostatecznie nic się nie stało.
Kto okazał się najsilniejszy?
Aby dostarczyć odciętym od świata, zestresowanym uczestnikom nieco rozrywki, zorganizowano dla nich budowlaną olimpiadę. Pary miały sprawdzić się w różnych dziwnych dyscyplinach, a sportowy duch przypomnieć o grze fair.
Jurorem był Tomasz Oświeciński, nagrodą immunitet. Nie wszyscy wiedzieli, kim jest Tomek, ale i tak bawili się doskonale. Czy zapomnieli o spiskach i knowaniach? Iwona zapewniała, że tak, ale trudno w to uwierzyć.
Jak poradzili sobie uczestnicy i kto zwyciężył? W sterowaniu niewielkim pojazdem budowlanym bezkonkurencyjna okazała się Ola, która nie ma prawa jazdy! W konkurencji jajecznej wygrał Grzegorz. Po przerzucanie piachu i przenoszeniu wiadra wody koparką na prowadzenie wysunęli się Iwona i Grzegorz.
W finale wzięli udział panowie - trzymali szeroko rozpostarte ramiona, a w dłoniach wiadra. W każdym znalazły się po dwie cegły. Wygrać miał ten, kto utrzyma pozycję najdłużej.
Najsilniejszy okazał się Grzegorz. Ostatecznie zwyciężyła najstarsza para - Grzesiek i Iwona dostali immunitet i nie mogli odpaść z programu. Immunitet mieli też Robert i Ewa. Pozostałe pary musiały liczyć się z odejściem.
Kolejna para odpadła
Po kolacji w gronie najbliższych, która miała uczestników odstresować, nadszedł czas na kolację eliminacyjną. Jak głosowano?
Ola i Rafał wytypowali do odejścia Bogusia i Magdę. Tak samo zagłosowali Patrycja i Robert. - Chcemy wyeliminować osoby, które na nas głosują - wyznali.
Ewa i Robert wyznaczyli Olę i Rafała. - Chodzi o matematykę - powiedzieli. Magda i Boguś oddali głos na Rafała i Olę, Ola i Piotr na Magdę i Bogusia. - Wszyscy kombinują - stwierdzili. - Jak widzimy, że jest jakaś tendencja, korzystamy z tego.
Iwona i Grzegorz, którzy wcześniej sympatyzowali z Bogusiem i Magdą, a opowiadali się przeciwko zmowom, zmienili zdanie. Zagłosowali za wyrzuceniem małżonków z programu. Ostatecznie Madejowie odpadli, bo głosowali na nich również Richard i Marzena.
Podobnie jak Ewa i Robert w poprzednim odcinku, Boguś i Magda mogli skorzystać z drugiej szansy - niestety, ich klucz nie pasował do drzwi. Odchodząc, byli uczestnicy wybrali nowych team liderów - to Robert i Ewa dostali od nich immunitet.
Czy para joginów i wegetarian uwielbiających ciężką pracę na budowie okaże się zwycięską? Na placu boju zostało sześć par.
Zobacz także: "Dom marzeń": zwiastun 6. odcinka