Doktor Lubicz powinien opuścić "Klan"
15.10.2009 20:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Alkoholowy wybryk Tomasza Stockingera skończy się zapewne niezbyt wysokim wyrokiem w zawieszeniu i grzywną. Aktor stracił autorytet, ale czy także prawo do występowania dalej w "Klanie"? Argumenty za tezą, że powinien opuścić serial nie wydają się bezpodstawne...
Scenarzyści Klanu zawsze szczycili się tym, że potrafią uświadamiać Polaków. A to w kwestii radzenia sobie z upośledzonymi dziećmi, a to w sprawie rozwiązywania problemów z narkotykami i alkoholem. Na aktorach występujących w serialu raczej nie pojawiały się rysy w postaci wybryków poza planem. Media koncentrowały się na artystach z innych seriali
Chyba ostatnim prawdziwym gwiazdorem był Jan Wieczorkowski, który grał kiedyś Michała Chojnickiego (czy ktoś to jeszcze pamięta?). Zrezygnował, bo jak mówił miał już dość atmosfery na planie. Szukał czegoś nowego. Być może to samo przeżywa teraz pan doktor.
Stockinger pokrętnie się tłumaczy. Mówi coś o stresie, przepracowaniu, nerwowości. Może rzeczywiście nadszedł czas, by doktor Lubicz odszedł z "Klanu", choć jest aktualnie nieoficjalnie "głową rodziny". Wydaje się, że już roczna karencja wystarczyłaby aktorowi, żeby przestał się denerwować i przepracowywać.
Serial na razie kojarzył się z Rysiem i jego otoczeniem. Teraz wszyscy mówią tylko o jednym - pijanym Stockingerze za kółkiem. A nie zapominajmy, że "Klan" to flagowa pozycja Telewizji Publicznej. To bardzo istotny fakt. Serial miał uczyć, wychowywać, tłumaczyć i edukować Polaków zasiadających codziennie przed telewizorami. I z pewnością wiele z tych zadań spelnił. Nie można przejść obojętnie obok faktu, że "Klan" zmienił zachowania Polaków. Pewnie gdyby przeprowadzono badania nad wpływem serii na obywateli naszego kraju, byłyby one nadzwyczaj interesujące.
Pijany doktor Lubicz mocno nadszarpnął wizerunek produkcji jako ciepłej i familijnej sagi o rodzinie, która wszystkie przeciwności przezwycięża miłością. Nawet, gdy mamy świadomość, że bohater i aktor to dwie różne osoby.
Niestety za błędy powinno się płacić, szczególnie, gdy przypomnimy sobie, że Stockinger zaangażował się w kampanię "Bezpieczny przejazd". Przecież to nie przypadek, że twórcy kampanii zaangażowali właśnie jego. Tyle milionów Polaków, ile zasiada przed telewizorami to wielka odpowiedzialność dla aktora. Czy aktor wsiadając za kółko zdawał sobie z tego sprawę? Choćbyśmy nie wiem jak bardzo krytykowali ten serial, ludzie oglądają go bardzo chętnie i mają pełne i niestety naiwne zaufanie do aktorów.
Paradoksalnie Stockinger może być łagodniej potraktowany w rzeczywistości, niż przy takim samym przestępstwie, które popełniłby doktor Lubicz w "Klanie". Bo tam idealizm aż wycieka z ekranu, ale zasady, którymi kierują się bohaterowie są dość przejrzyste.
Jeśli szefowie TVP chce traktować "Klan" jako część misji powinni podjąć szybką i natychmiastową decyzję. Nakłonienie scenarzystów do takiego pokierowania wątków, by Lubicz zniknął na jakiś czas z ekranu nie jest takie trudne. Bo co się stanie, jeśli się okaże, że Stockinger dostanie śmiesznie niski wyrok i szybko powróci do pracy na planie serialu. Czy takich aktorów Jedynka chce mieć w produkcjach misyjnych? To pytanie, które poważnie powinni rozważyć twórcy serii i szefowie programu.
Z pewnością o tym zdarzeniu za kilka miesięcy mało kto będzie pamiętał, ale serial wciąż trwa i wychowuje duże grono widzów. Dbałość o nich powinna wymuszać na twórcach określone zachowania, tym bardziej, że chodzi tu o najdłużej emitowany serial w Polsce, a nie kilkuodcinkowy denny serial w niszowej stacji telewizyjnej.
A Stockinger? No cóż każdemu należy się druga szansa, ale dla dobra wszystkich i samego siebie także on powinien dążyć do usunięcia się w cień, bo być może los da mu jeszcze kiedyś aktorską szansę w innej produkcji. Choć po takim zdarzeniu o jakakolwiek wiarę w lepszą przyszłość trudno...
__