Błędne decyzje, zachłanność i poglądy. Pazura musiał zapłacić wysoką cenę

Błędne decyzje, zachłanność i poglądy. Pazura musiał zapłacić wysoką cenę
Źródło zdjęć: © ONS.pl
Grzegorz Kłos

01.07.2019 16:13, aktual.: 01.07.2019 19:02

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Był na samym szczycie. Trudno znaleźć popularniejszego polskiego aktora lat 90. Jednak kilkanaście lat temu jego kariera zaczęła zwalniać. Powodów było kilka, a Cezary Pazura dostał pouczającą lekcję.

Cezary Pazura to człowiek-instytucja. Filmy z jego udziałem niemal zawsze gwarantowały pełne kina. W latach 90. w 8 na 10 kręconych hitów, grał właśnie on.

W wywiadzie udzielonym kilka lat temu dwutygodnikowi "Party" aktor wspominał niewesołe początki: pracę na kilka etatów na planie i w teatrze, gdzie wycieńczony występował wieczorami w musicalu "Metro".

Dzięki ciężkiej pracy wyrobił sobie markę. Jednak przede wszystkim, mógł przeżyć, utrzymać dom i rodzinę. Nie ma w Polsce osoby, która nie widziałaby "Kilera", "Chłopaki nie płaczą" czy filmów Pasikowskiego.

Ale w okolicach 2007 r. Pazura powoli zaczął znikać z ekranów.

O jeden film za daleko

Oczywiście wciąż grał, ale były to przeważnie role w niszowych lub niezbyt udanych produkcjach.

- Lubię eksperymentować i robię to zawsze na sobie. Zdarzało się, że przyjmowałem różne dziwne propozycje i potem przekonywałem się, że zrobiłem błąd. Można było odpuścić - zwierzał się w "Pani".

Czy ktoś dziś pamięta "Belcano", "Jak pokonać kaca" czy "Skrzydlate świnie"?

Wyskakiwał z lodówki

Powodów odstawienia na boczny tor było kilka. W wywiadzie dla "Pani" pada ciekawe stwierdzenie, że być może Pazura zbyt łapczywie przyjmował role w latach 90.

- Może trzeba było brać mniej? - zastanawiał się.

Nie da się ukryć. Grał wszędzie i mógł po prostu przejeść się widzom.

Nie pomogły mu też próby stanięcia po drugiej stronie kamery. Jego pełnometrażowy debiut, komedia "Weekend", wciąż jest uznawana za jeden z najgorszych filmów ostatnich lat.

Swoją medialną absencję Pazura tłumaczył też niechęcią do jego osoby oraz zbyt małą "klikalnością".

- W normalnych okolicznościach to talent decyduje, kto jest gwiazdą. A teraz najczęściej obsadza się tych, którzy się "klikają". W mediach królują krótkie, parafabularne, amatorskie formy. Przez wiele lat próbowano wpychać polskiej publiczności tandetę - mówił w "Party".

Mógł milczeć

Była druga strona medalu. Na karierze Pazury niestety zaważyło też jego życie osobiste.

Najpierw był głośny rozwód z Weroniką Marczuk. Opinia publiczna stanęła murem po stronie żony, z którą Pazura był związany 12 lat. Głośny echem odbił się także ślub aktora z młodszą o 26 lat Edytą.

Pazurze na pewno nie pomogło także obnoszenie się ze swoim konserwatywnym światopoglądem i wiarą. Jego wypowiedzi, np. na temat aborcji, wielokrotnie wywoływały burzę w internecie.

Pazura, podobnie jak wielu innych aktorów, zapomniał, że widzowie utożsamiają artystę z jego rolami. Niektórym aktorom to nie zaszkodziło. On miał pecha.

Nadal to ma

Jednak Pazura nie traci rezonu i nie ustaje w próbach powrotu na szczyt. Idzie mu coraz lepiej.

Jego rola w "Ślepnąc od świateł", podobnie jak sam serial, spotkała się z niezwykle pozytywnym odbiorem. Ostatnio mogliśmy go zobaczyć w świetnym "Aż po sufit!" TVN-u, a ostatnio u Pasikowskiego w "Pitbull. Ostatni pies" i "Kurierze".

Ale to nie koniec. Pazura z sukcesami prowadzi swój kanał na YouTubie oraz ciągle występuje jako stand-upowiec i kabareciarz. I to właśnie w tej roli można oglądać go w programie "Mistrzowie kabaretu" kanału Telewizja WP.

Kolejne trzy odcinki popularnego show można oglądać już w poniedziałek 1 lipca od godz. 22.00. Stacja dostępna jest naziemnie na ósmym multipleksie (MUX8), na platformie NC+ (kanał: 73) oraz w najlepszych sieciach kablowych, w tym m.in.: UPC (kanał 116/158), Vectra (128), Multimedia (38), Netia (30), Inea (28), Toya (25) oraz wielu innych.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (325)