"Big Brother". Ania pożegnała się z programem
Drugi sezon "Big Brothera" zmierza ku końcowi. W ostatnim tygodniu w domu Wielkiego Brata wybuchło kilka afer. Były też sytuacje, w których uczestnicy zbliżyli się do siebie aż nadto. A wyniki głosowania? Tu nie było żadnych niespodzianek.
"Big Brother" co tydzień przynosi nowe, przedziwne sytuacje. W ostatnim tygodniu Malwina i Wiktor przekroczyli granice intymności, ku zaskoczeniu widzów. Czule obejmowali się w łóżku i dotykali, a wszyscy wiedzą, że oboje mają partnerów, którzy czekają na nich w domu. A to tylko jedna z wielu sytuacji, które budziły emocje.
Zadanie tygodniowe polegało na tym, że uczestnicy co dzień wcielali się w postaci z minionych dekad. Dowiedzieliśmy się, że mało kto wie tam, na czym polegała wojna w Wietnamie, niewiele wiedzą o kulturze lat 80., a panie nie potrafiły określić, kim są feministki. Dopiero Wielki Brat musiał wyjaśnić im, że one same są feministkami, skoro chcą mieć równe szanse co mężczyźni i być traktowane na równi z nimi.
Największym feministą okazał się Kamil, który zawstydził panie w programie.
Nominowani do opuszczenia domu Wielkiego Brata były Ania, Martyna i Sandra, która dopiero co dołączyła do show.
Ania naraziła się internautom w kilku sytuacjach. Pewnego dnia stwierdziła, że wszyscy, którzy popierają Kamila, są - cytując - "g..nem".
Ania ostatecznie pożegnała się z programem.
Złoty bilet do finału dostał Wiktor.
Z kolei na sam koniec Wielki Brat wyrzucił z programu Bartka za złamanie regulaminu. Rozmawiał o nominacjach. - Nie wiedziałam, że to będzie aż taka bomba - skomentowała Sandra.