Benedict Cumberbatch: Tak brzydki, że aż przystojny
Nie wygląda jak stereotypowy amant, ale liczne grono fanek (zwących się dumnie „Cumberbitches”) dałoby się pokroić za jeden jego uśmiech. 37-letni Benedict Cumberbatch chyba się nie spodziewał, że wywoła międzynarodowe szaleństwo i że stanie się idolem rozentuzjazmowanych tłumów.
Kim jest współczesny Sherlock Holmes?
Niegdyś niedostrzegany i niedoceniany, dziś jest jednym z najbardziej rozchwytywanych aktorów nie tylko w rodzimej Wielkiej Brytanii, ale i w Hollywood.
Już teraz jego plany zawodowe wybiegają kilka lat w przód i na razie nie zapowiada się, żeby ta popularność miała choć trochę okrzepnąć. W końcu w niedalekiej przyszłości planowany jest kolejny sezon hitowego „Sherlocka”...
Benedict znaczy ''błogosławiony''
Jego rodzice, Timothy Carlton i Wanda Ventham (oboje są aktorami), nadali mu imię Benedict, co znaczy „błogosławiony”, nie tylko dlatego, że podobało im się jego brzmienie. Od dawna starali się o dziecko, więc narodziny syna, jak sami podkreślali, były dla nich prawdziwym błogosławieństwem.
Dbali o to, by już od pierwszych chwil niczego mu nie brakowało i by ich syn odebrał jak najlepszą edukację.
- Moi rodzice pracowali naprawdę ciężko, żeby zapewnić mi odpowiednie wykształcenie – mówił Cumberbatch w jednym z wywiadów.
Poszedł w ślady rodziców
Ośmioletniego chłopca posłano do szkoły z internatem, Brambletye School, potem wylądował w cieszącej się dobrą opinią szkole dla chłopców, Harrow School.
- Dojrzewanie w szkole, w której są sami faceci, to naprawdę kiepścizna – komentował aktor po latach.
Już wtedy zaczął rozwijać swój aktorski talent.
- Grałem i w szkole, i na uniwersytecie, potem poszedłem do szkoły aktorskiej. To chyba dość normalna i standardowa droga do celu – mówił.
Kłopotliwe nazwisko
Pierwszym problemem na drodze do sławy młodego Cumberbatcha było nietypowe nazwisko.
Jego ojciec, Timothy Carlton Cumberbatch, zaistniał po prostu jako Timothy Carlton, matka, Wanda Ventham, występowała pod swoim panieńskim nazwiskiem. Oboje namawiali syna, by wziął z nich przykład również w tym względzie.
- Cumberbatch, to brzmi jak pierdnięcie w wannie, co nie? Nawet ja nie jestem w stanie wypowiedzieć go w poniedziałkowy poranek – żartował sobie sam zainteresowany.
Nie chciał występować pod pseudonimem
Nie tylko rodzice twierdzili, że jako Cumberbatch wielkiej kariery nie zrobi.
- Mój pierwszy agent odradzał mi występowanie pod prawdziwym nazwiskiem – opowiadał aktor.
- Wreszcie, po sześciu bezproduktywnych miesiącach, zmieniłem agenta. Ten nowy powiedział: „Dlaczego nie miałbyś używać swojego nazwiska? Ono naprawdę przyciąga uwagę!”. Obawiałem się, że ta decyzja nastręczy mi sporo trudności, ale potem uznałem, że to w zasadzie nie mój problem.
Nietypowy przystojniak
Niespodziewana popularność, która nadeszła po brytyjskim serialu „Sherlock”, osiągnęła apogeum, kiedy *Cumberbatch wcielił się w smoka Smauga w „Hobbicie”.*
Aktor nie ukrywa, że sława sprawia mu sporą przyjemność, choć raczej nie ma szans, by woda sodowa uderzyła mu do głowy – zapewnia, że twardo stąpa po ziemi.
- Czy odpowiada mi to, że ludzie uznają mnie za atrakcyjnego faceta? Chyba na całym świecie nie ma nikogo, komu by to nie odpowiadało – mówił.
''Czy jesteś Sherlockiem Holmesem?''
Jakie są jego plany na przyszłość?
- Zawsze będę kręcił „Sherlocka”, to coś, z czego nie potrafiłbym zrezygnować – obiecywał. I dodawał: - Ludzie ciągle pytają mnie: „Czy jesteś Sherlockiem Holmesem?”. Takie dociekanie jest mocno niestosowne, ale odpowiadam im grzecznie: „Nie, ja tylko wyglądam jak on”.
Oczywiście nie zamierza ograniczać się wyłącznie do roli sławnego detektywa, już teraz angażuje się w kolejne, bardzo zróżnicowane projekty.
- Każda rola jest inna, i to mi się właśnie w mojej pracy podoba, ponieważ ciągle uczę się czegoś nowego, zdobywam doświadczenie – mówił.
(sm/mf)