Aleksandra Woźniak leczy się z traumy po "13 posterunku". Serial niemalże zrujnował jej karierę
[GALERIA]
Dzięki roli Kasi zyskała ogromną popularność. Jednak to, co dało jej ogromną sławę, stało się również przekleństwem. W jednym z ostatnich wywiadów Woźniak opowiedziała m.in. o bolesnym rozstaniu z Maciejem Ślesickim, reżyserem serialu.
Została zaszufladkowana
Jak przyznała w rozmowie z serwisem Plejada.pl, gdyby wiedziała, co wydarzy się po zakończeniu zdjęć, nigdy nie zagrałaby w "13 posterunku".
- Wcześniej moja droga zawodowa wyglądała zupełnie inaczej. Debiutowałam u Doroty Kędzierzawskiej, grałam u Feliksa Falka, Filipa Zylbera i powolutku, krok po kroku budowałam swoją pozycję zawodową. Nie byłam popularna, ale doceniano mnie w środowisku. Może gdybym dalej szła tą drogą, dziś nie rozdawałabym autografów, ale za to osiągnęłabym to, na czym mi zależało, czyli brałabym udział w ambitnych projektach. (...) Sama rola w "13 posterunku" też mi życia zawodowego nie ułatwiała. Kasia niewątpliwie stała się dla mnie szufladką, mimo że była tak krótkim epizodem w mojej karierze - powiedziała Woźniak.
Miłość poza planem
Aleksandra Woźniak związała się również z Maciejem Ślesickim, reżyserem serialu. Mimo sporej różnicy wieku połączyło ich gorące uczucie. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Kiedy po kilku latach zdecydowała się zakończyć związek, zalała ją fala krytyki.
- Otrzymałam łatkę dziewczyny, która dla kariery związała się z reżyserem, wykorzystała go i porzuciła. Nikt nie wnikał w to, że w trakcie trwania naszego związku nigdzie nie zagrałam, bo Maciek oczekiwał ode mnie wyłączności. Byłam jak w złotej klatce. Mało kto wiedział o tym, że zajmowałam się jego synami, że inwestowałam w jego dom, w którym razem mieszkaliśmy i po rozstaniu większość rzeczy mu zostawiłam. Gdy odeszłam, nagle odwróciło się ode mnie pół środowiska, a ja nie wiedziałam dlaczego - wyznała aktorka.
Zemsta zranionego mężczyzny
Po rozstaniu ze Ślesickim jej kariera przystopowała. Choć stale wygrywała castingi, regularnie jej angaże w nowych produkcjach były anulowane. Dopiero po latach dowiedziała się, kto za tym stał.
- Któregoś razu pewna reżyser castingu, z którą spotkałam się przypadkiem na jakiejś imprezie, powiedziała mi, że wygrywałam u niej wielokrotnie castingi, ale ona nie wie czemu, ktoś to później blokował. Po latach wiele osób zaczęło otwarcie mi mówić o tym, że, w związku z rozstaniem z Maćkiem, słyszeli na mój temat negatywne rzeczy. W końcu dotarło do mnie, że padłam ofiarą czarnego PR-u, a co najgorsze - w sposób niezasłużony, bo żadna z tych rzeczy, które o mnie opowiadano, nie była prawdą - dodała.
Aktorka obecnie jest szczęśliwą mężatką. Razem z Szymonem Miszewskim wychowuje córki z poprzedniego związku.