Dobre geny
Dużo mówiło się o karierze pana syna Vincenta, który jest modelem i miał okazję prezentować kolekcje największych domów mody. Czy wciąż można go podziwiać na wybiegach? Miał pan okazję zobaczyć go podczas pokazu?
- Niestety, widziałem tylko zdjęcia, bo do Mediolanu, Madrytu czy Paryża nie miałem okazji pojechać za nim. Po tym intensywnym okresie Vincent znów wrócił na studia, bo to dodatkowe zajęcie odciągnęło go od dotychczasowych obowiązków. To on z trójki moich synów jest najbardziej utalentowany artystycznie.
Czy któryś z pana synów chciał zostać aktorem? A może już próbował swoich sił przed kamerami?
- Każdy z nich wspominał, że chciałby być aktorem, ale im to odradzałem. Mówiłem, żeby zajęli się poważnym, męskim zawodem. Po początkowej euforii szybko zostaje się sprowadzonym na ziemię. Wiadomo, że na rynku jest coraz większa konkurencja. Kiedyś trafiało się do filmu czy teatru zaraz po szkole aktorskiej. Dzisiaj to wygląda trochę inaczej. Na ekranach pojawiają się ludzie wypatrzeni na ulicy. Szuka się ciekawych i charakterystycznych twarzy. Pracę dostają często amatorzy. Nie mówię, że są bez talentu, jednak rywalizują oni z profesjonalnymi aktorami, przez co dostanie roli jest jeszcze trudniejsze. Dlatego ostrzegłem synów, żeby lepiej poszukali dla siebie innego zawodu. Nie wszyscy się posłuchali. Vincenta, mimo studiów ekonomicznych i jeszcze drugiego kierunku związanego z wirtualnymi mediami, wciąż ciągnie do artystycznych wyzwań. Nadal dostaje też propozycje sesji zdjęciowych. Trudno się dziwić, bo ma 197 centymetrów wzrostu i wygląda nieźle (śmiech). Nie może jednak zapomnieć o aktorstwie. Powiedziałem mu w końcu: "Vincent, jak chcesz, próbuj! Bo będziesz mi potem przez całe życie wypominał, że przeze mnie nie zrobiłeś kariery". W tym roku zdawał do szkoły teatralnej w Berlinie. Przeszedł nawet dwa etapy, ale nie udało mu się dostać. Przesłuchiwałem go tuż przed egzaminami i muszę przyznać, że ma talent. Nie chodzi tylko o znakomity wygląd, ale i głos oraz dykcję. Jest też wrażliwym człowiekiem, więc ma wszystkie predyspozycje, by ten zawód wykonywać. W przyszłym roku skończy studia ekonomiczne i znów ma zamiar spróbować spełnić swoje marzenie. Oczywiście zapewniłem, że mu pomogę w przygotowaniach albo poproszę moich niemieckich kolegów o wskazówki. To chyba ostatnia szansa. Vincent będzie miał 24 lata, a to już czas, by na poważnie pomyśleć o przyszłości.