Pierwsze spotkanie
- Któregoś dnia złożył nam wizytę wujek Janusz z Witoldem. Wreszcie poznałam go osobiście. Witold miał młodzieńczy zarost. Zapuszczał brodę do filmu "Róża". Do dziś pamiętam jak byłam ubrana, miałam szaro niebieską sukienkę w kratę z białym kołnierzykiem. Włosy zaplecione w dwa warkoczyki upięte z tyłu głowy w ósemkę. Ponieważ miałam, niestety, niezbyt równe zęby, wstydziłam się i przy uśmiechu zaciskałam usta – wspominała Halina Zacharewicz swoje pierwsze spotkanie z mężem.
- Potem były przypadkowe spotkania, jeszcze później randki, wspólne chodzenie do kina czy teatru. Podczas jednego z pierwszych spotkań, na pokazie jazdy samochodowej, na Polu Mokotowskim, Witold zażartował, że mam piękny nos i jeżeli kiedykolwiek się ożeni, to tylko z kobietą o takim nosie.
Słowa dotrzymał.