Ostra wymiana zdań
Samer Masri z fundacji "Wolna Syria" określił sytuację w kraju jako desperacką walkę prezydenta o władzę, zaś rebeliantów uznał za ludzi, którzy przeciwstawili się reżimowi.
- Dyktator próbuje zachować władzę i morduje jak się da - stwierdził.
Z tą opinią nie zgodził się Nabil ala Malazi, którego zdaniem rządów Baszara el-Asada nie należy określać mianem dyktatury. - Od 12 lat sytuacja w Syrii jest zmieniona - powiedział.
Twierdzi też, że na obszarach pozostających w rękach prezydenta, zwykłym Syryjczykom żyło się lepiej, żywność była np. tańsza niż na obszarze przejętym przez rebeliantów - nazwanych przez Malaziego, co znamienne, bandytami.