Ciekawa historia
- A ona?
- Ona też. Ku rozpaczy jej ówczesnego absztyfikanta...
- Kazimierza?
- Dokładnie. Zacząłem się zachowywać jak nie ja, panicznie zacząłem szukać możliwości, żeby tam zostać: wziąć dziekankę, przenieść się na jakąś uczelnię. Byle tylko bliżej niej. Nie interesowało mnie, że to jest koniec świata.
- Ale w końcu wyjechałeś.
- Do dzisiaj czasem o tym myślę. Gdyby nie ten jeden felerny wieczór… Byliśmy na zabawie. Było miło, ale do czasu, kiedy pojawił się jakiś namolny fagas. Zaczął się do Kasi przystawiać. W dość niewybredny sposób. Ignorowałem go, ale kiedy powiedział, że “puszcza się z warszawiakiem”, nie wytrzymałem. Naruszyłem lekko jego cielesność.
- Pobicie...?