jacek poniedziałek

Jacek Poniedziałek grał w "M jak miłość" w latach 2003-2008. Gdy postanowił odejść z serialu, popularną produkcję TVP oglądało wówczas kilkanaście milionów Polaków. W rozmowie z WP aktor zdradza, czy jego słynny coming out miał wpływ na to, że w pewnym momencie jego serialowy bohater był coraz mniej widoczny na ekranie i dlaczego tak naprawdę postanowił odejść z serialu. Zobaczcie nasz materiał wideo.

Jacek Poniedziałek w 2005 roku dokonał publicznego coming outu i przyznał publicznie, że jest gejem. Od tego czasu aktywnie wspiera środowisko LGBT i nie boi się wypowiadać m.in. w kwestiach nastawienia Kościoła do tej społeczności. W rozmowie z Wirtualną Polską aktor wrócił wspomnieniami do tego okresu i zdradził, jak ten ruch wpłynął wówczas na jego życie. Poniedziałek był wtedy u szczytu popularności, grając chociażby w serialu "M jak miłość". Po coming oucie spotkały go przez to zabawne sytuacje. - Miewałem spotkania typu homoseksualnego z ludźmi trochę młodszymi, którzy mówili, że ich mamy się we mnie kochały i że to był dla nich szok, że jestem gejem - powiedział nam Poniedziałek. Gwiazdor serialu Viaplay "Udar" w rozmowie zdradził również, jaki jest jego stosunek do instytucji Kościoła. Zobaczcie nasz materiał wideo.

Jacek Poniedziałek niedawno skończył kręcić jeden z najważniejszych projektów swojego życia. Mowa o serialu "Udar", który będzie miał premierę na platformie Viaplay. Aktor wciela się w nim w rolę Jacka - kulinarnego celebryty, który jest homoseksualistą i jednocześnie ikoniczną postacią warszawskiej śmietanki towarzyskiej. W pewnym momencie Jacek doznaje udaru, przez który musi nauczyć się na nowo mówić, czytać i myśleć. Do roli w "Udarze" Poniedziałek musiał mocno przytyć, bo aż 17 kilogramów. W rozmowie z WP opowiada, jak wyglądał ten proces i jak czuł się z dodatkowymi kilogramami. Zobaczcie nasz materiał wideo.

Jacek Poniedziałek dawniej występował w serialach TVP, grał również dla Teatru Telewizji, dziś nie chce mieć z tą stacją nic wspólnego. Nie ogląda kanałów Telewizji Polskiej, ale jej przekaz i tak do niego dociera z materiałów internetowych. - Za komuny nie było takiej nienawiści w mediach, jaka jest w tej chwili. Tego się nie da porównać. (...) To jest język faszystowskiego reżimu z czasów Republiki Weimarskiej. Z niczym innym nie jestem w stanie porównać tego upodlania i odczłowieczania wrogów politycznych czy osób, które mają inne skłonności seksualne, inne poglądy czy są z większego miasta czy mniejszego - powiedział w rozmowie z Filipem Borowiakiem. Aktor jest zaskoczony faktem, że TVP wciąż ma tylu widzów, którzy pozostają ślepi na skutki nienawistnej narracji. - Dziwię się, że nasi współobywatele chcą to oglądać i nie czują obrzydzenia do takiego języka, który prowadzi do tego, z czym mieliśmy do czynienia w Gdańsku na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, kiedy został zabity prezydent Adamowicz - ocenił Poniedziałek.