W filmie roi się od niedociągnięć
Ale to nie wszystkie błędy, jakich dopatrzył się Gonciarz. Vloger wytknął twórcom filmu niestaranność, niedokładność i nazywanie osobliwości czymś zupełnie naturalnym.
- Wycieczka do knajpy z małpimi kelnerami. Po co mówić, ze to jest 100 km od Tokio, w innym miesicie (Utsunomiya) i innej prefekturze. Przecież udowadniamy, że Tokio jest szalone. To, co pokazujemy nie musi być w Tokio, co za różnica, pewnie w Tokio też są knajpy z małpami kelnerami. Tylko, że nie ma, bo jest tylko ta jedna. Nie w Tokio. Potem na szczęście jest lepiej, choć wciąż merytorycznie płytko i głupio. Co parę minut pada jakiś idiotyczny komunał: "Japończycy za oryginalność są gotowi zapłacić każdą cenę", "W Japonii wszystko kręci się wokół seksu". (...) Zasadniczo jednak największą zbrodnią w tym programie jest pokazywanie rzeczy z kompletnej du*y jako popularnych. Rok tu siedzę, ani razu nie widziałem bagelheada (modyfikacja ciała, która polega na wstrzyknięciu w czoło soli fizjologicznej i ukształtowanie powstałego bąbla na kształt bajgla - przyp. red.). Wyszukali jakieś perfumy o zapachu stóp, o których istnieniu pewnie wie 0,1% Japończyków (a dla większości potencjalnych klientów jest to i
tak bardziej śmieszny gadżet niż fetysz, chociaż tutaj nie wiem, zakładam). Pierdoły generalnie, powielanie stereotypów. (...) Rok temu robiąc nasze reportaże z Marcinem, mieliśmy z tyłu głowy listę durnych stereotypów, których chcemy unikać w tym co robimy - TVN taką samą listę spisał jako "ciekawe, musimy to pokazać" - napisał na swoim profilu na Facebooku.