Niespodziewany atak w toalecie
Prawdziwe piekło dopiero miało nadejść.
- Poszłam do toalety, na szczęście z koleżanką, bo się trochę bałam. Kiedy wychodziłyśmy, okazało się, że toaleta jest zablokowana, od zewnątrz, na co są świadkowie, od środka blokował drzwi albo pani Doroty brat, albo menedżer. Ona była w środku, była z nią koleżanka, która nagrywała wszystko na telefon. Najpierw zaatakowała mnie jakimś pistoletem na wodę, który miała przygotowany, wykrzykując tam różne rzeczy. Ponieważ ja byłam spokojna i nie reagowałam, prawdopodobnie chciała mnie sprowokować, bo kiedy skończyła, to powiedziałam: "Dobrze, skończyłaś, to ja teraz pójdę się wysuszyć" i wróciłam do tej toalety - bo to się działo w korytarzu - a ona poszła za mną i tam się na mnie rzuciła, brat nie pozwolił mi wyjść z toalety. Zostałam złapana za głowę i przewrócona na podłogę. Na szczęście była ze mną koleżanka, która robiła raban, odciągała ją, krzyczała "co wy robicie, puścicie nas"!