Od początku iskrzyło
Szulim, gdy tylko zaczęła przypominać sobie, jak wyglądało całe zajście, nie kryła zdenerwowania. Nie potrafiła wprost nazwać tego, co czuła. Mówiła chaotycznie i łamiącym się głosem.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że pojechaliśmy na galę, żeby odebrać nagrodę. Jak słyszę, że to było sprowokowane przeze mnie, żeby podlansować program, bo startuje nowa ramówka, to ogarnia mnie pusty śmiech, ponieważ wolałabym lansować program tą nagrodą, a teraz nikt o niej nie mówi, bo wszyscy mówią o aferze- zaczęła.
- Jakimś cudownym zbiegiem okoliczności dzień później była premiera nowego teledysku pani Doroty Rabczewskiej. Wyszłam na scenę i wtedy już się zaczęło, bo z ust pani Doroty Rabczewskiej poleciało kilka epitetów, ja mam na to świadków. Mówię na nią pani Dorota R., bo jedyne miejsce gdzie się jeszcze spotkamy to będzie sąd. Podczas finału, weszliśmy na scenę i wtedy zostałam po raz pierwszy popchnięta przez panią Dorotę Rabczewską. Jest nagrany film, na którym doskonale to widać co się wydarzyło. Pomyślałam wtedy, że to głupi wyskok i postanowiłam nie reagować. Antek Królikowski odprowadził mnie na drugą stronę sceny. Mnie i producentowi programu "Na językach" bardzo zależało, by uniknąć kłótni z panią Dorotą Rabczewską. Spodziewałam, że ona może prowokować, ale nie przypuszczałam, że może zrobić coś takiego. Ja nie wierzę w to do dzisiaj, że to się stało. Nikt z nas nie przypuszczał, że może się stać coś takiego. Ja zostałam napadnięta, to była regularna napaść w toalecie, zablokowanej od zewnątrz przez
dwie dziewczyny - dodała prezenterka.