Julia Pogrebińska
Sylwestra stara się spędzić w starannie dobranym towarzystwie i odpowiednim miejscu, bo to dla niej ważna chwila. W tym roku wyjątkowo przywita Nowy Rok za granicą.
Sylwester to istotny dzień. Nie traktuję go jak święto, ale jako symboliczny moment przełomu, w którym coś zmienia się w świadomości. Zostawiamy pewien etap za sobą i rozpoczynamy nowy. Sylwester jest chwilą, gdy podsumowujemy kolejne lata, porządkujemy życie. Zastanawiamy się, czy wszystko potoczyło się tak, jak życzyliśmy tego sobie i bliskim. Jeśli spędzam Sylwestra nie do końca tak jak chcę i gdzie chcę, za każdym razem próbuję utwierdzić się w przekonaniu, że to nie jest ważne, ale intuicja podpowiada mi, że jednak jest. Szczególnie to, kto towarzyszy mi tego dnia. Wielu ludziom przełom roku kojarzy się z totalną imprezą, szaleństwem, zabawą bez zahamowań i granic. Czasami udziela mi się taka atmosfera, ale ostatecznie zazwyczaj wybieram ustronne miejsce, wśród bliskich mi osób, daleko od fajerwerków i konfetti. Jeśli ten dzień wypełniony jest radością, czuję że właściwie żegnam rok. O północy mam mieszane uczucia. Chyba dlatego, że zamykam za sobą kolejny rozdział. W tym roku najprawdopodobniej
wyjątkowo spędzę Sylwestra za granicą. Oczywiście myślę o tym, co wydarzy się w kolejnych dwunastu miesiącach. Chcę się rozwijać, uczyć, przyglądać, chłonąć. Życzę sobie, żebym w przyszłym roku zebrała jak najwięcej potrzebnych doświadczeń, szczególnie tych najbardziej istotnych. Nie da się zabrnąć za daleko w aktorstwie, jeśli nie rozwijasz się jako człowiek. To naczynia połączone.