Katarzyna Glinka
To był dla niej wyjątkowo udany rok. Urodziła dziecko i realizowała się zawodowo. Mimo obowiązków rodzicielskich, pracowała na planie "Barw Szczęścia", na ekrany kin wszedł film "Od pełni do pełni", w którym gra główną rolę, a Sylwestra spędzi na scenie, czyli tak jak lubi.
Mijający rok był dla mnie fantastyczny i wyjątkowy pod wieloma względami. Bardzo dużo się wydarzyło. Przede wszystkim na świat przyszedł mój syn Filip. Cieszę się, bo udało mi się idealnie rozłożyć proporcje między życiem prywatnym i pracą. Rozwinęłam się zawodowo - pod koniec listopada na ekrany kin wszedł film "Od pełni do pełni", w którym gram główną rolę. Miałam sporo wyzwań teatralnych. Występuję między innymi, także w głównej roli, w spektaklu "Ślub doskonały" w warszawskim teatrze Kwadrat, którego premiera odbyła się czternastego grudnia. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że to było rewelacyjne dwanaście miesięcy. Oby przyszły rok był równie udany! Nigdy nie przepadałam na Sylwestrem, nie traktuję tego dnia wyjątkowo - to nie jest dla mnie powód do fetowania, hucznej zabawy i wielkiej radości. Przełom roku nastraja mnie do przemyśleń i rozważań. Weryfikuję, jakie plany, które snułam rok wcześniej, udało mi się zrealizować. Nie zawsze wszystko się udaje, co bywa deprymujące. Takie rozliczenia mnie
trochę stresują. Przyznaję się, po prostu nie lubię Sylwestra! Dlatego nie smucę się, gdy okazuje się, że tego dnia będę pracować. Nie mam z tym żadnego problemu. Tak będzie w tym roku - trzydziestego pierwszego grudnia dwa razy gramy spektakl "Ślub doskonały". Cieszę się, że ludzie przyjdą na nasze przedstawienie i miło spędzą z nami czas. Zapraszam wszystkich serdecznie.