Straszna diagnoza
Pierwsze dwa małżeństwa pana Jana nie przetrwały próby czasu. Żony komentatora, Leonarda i Anna, nie wytrzymały tego, że ciągle nie było go w domu. Odeszły. Szczęście znalazł dopiero u boku pani Krystyny, która okazała się kobietą jego życia. To ona przekonała go, by rzucił palenie, skończył z objadaniem i przestawił się na zdrowszy tryb życia. – Jak mogę nie słuchać lekarki? – żartował.
– Córka ojca z tego związku jest mniej więcej w wieku moich córek. Przyrodniej siostry nie widziałam od czasu pogrzebu taty, gdy miała 6 lat – mówiła Joanna Ciszewska. Pan Jan nie zdążył nacieszyć się ani drugą córką, ani wnuczkami – Anią i Olą. Na początku lat 80. lekarze zdiagnozowali u niego raka. Zmagał się już wtedy z cukrzycą i marskością wątroby. Nie wyobrażał sobie jednak życia bez pracy. W ostatnim wywiadzie stwierdził, że nie zamierza nigdy przejść na emeryturę, bo przecież nie może rzucić tego, co kocha i co daje mu największą radość.