Byli idealnym małżeństwem
Alicja i Jan stanęli na ślubnym kobiercu w 1965 r. Na świadków poprosili Edytę Wojtczak i Jerzego Lisowskiego. Uchodzili za małżeństwo doskonałe. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie.
– Rozstawaliśmy się tylko wtedy, gdy mąż jeździł prowadzić koncerty, żeby zarobić parę groszy. Bo zarabialiśmy grosze... Trzeba było dorabiać – opowiada o wspólnym życiu pani Alicja. – Nie mieliśmy willi, tylko 42 metry mieszkania, które kupiłam na raty, zanim się poznaliśmy. Samochodzik – też na raty. Ale za to nie oszczędzaliśmy na podróżach.
Alicja Pawlicka, pytana dziś, czy nie żałuje, że – zamiast robić dalszą karierę – żyła w cieniu męża, twierdzi, że przecież... zrobiła karierę, bo zagrała w dziesiątkach spektakli u boku największych polskich gwiazd. – Nie czuję się niespełniona jako aktorka. Grałam na jednej scenie z Niną Andrycz i Aleksandrem Żabczyńskim, z Barbarą Ludwiżanką i Władysławem Hańczą – mówi z wyraźną dumą. – Dla mojego pokolenia aktorek i aktorów teatr był najważniejszy. A filmy? Seriale? To drugorzędna sprawa.