Organizm Waldemara z "Rolnika szuka żony" odmówił posłuszeństwa
- Dostałem najsilniejszą chemię, szesnaście razy podawano mi krew, dziesięć razy płytki. Mimo silnych leków mój organizm nie wytworzył komórek macierzystych do przeszczepu. Brałem morfinę. Podczas pierwszej chemii schudłem 11 kilogramów, dwa tygodnie odżywiałem się przez kroplówkę, a lekarz mówił mi, że każdego dnia jest coraz gorzej - wspominał.
Ostatecznie rolnik został wypisany ze szpitala. Jednak nie dlatego, że jego stan zdrowia uległ poprawie. Wprost przeciwnie. Waldemar usłyszał od lekarza, że "jego organizm odmówił współpracy", a "białaczka postępuje", więc lepiej, aby ostatnie chwile życia spędził w domu wśród bliskich.
- Nie bałem się śmierci, bo jestem osobą wierzącą. Jeśli wierzysz w Boga, to wiesz, że nigdy nie będziesz sam. Modliłem się codziennie, na klęczkach przy szpitalnym łóżku. Przyjmowałem komunię świętą i spokojnie szykowałem się do odejścia z tego świata - dodał.