Ignacy i Adrian
Ignacy ma 53 lata, jest kawalerem i prowadzi 5-hektarowe gospodarstwo agroturystyczne położone w malowniczym otoczeniu parku krajobrazowego. Specjalizuje się w hodowli byków. W przyszłości planuje też stworzenie... farmy ślimaków. Rolnictwo nie jest jednak jego całym światem. Na co dzień pracuje również jako konserwator w poradni psychologiczno-pedagogicznej, a jego najnowszym projektem jest teatr, który samodzielnie buduje w swojej stodole.
- Teraz jest tak, że te panie na tej wsi to nie chcą być. Próbowałem w mieście, ale po prostu nie dałem rady. Tam jakby było mi za mało miejsca. Mogę dać kobiecie spokój, opiekę, azyl, wdzięczność i dużo takich rzeczy, jakich będzie potrzebowała. (...) Miałem kiedyś kobietę, ale wyjechała do Niemiec i już nie wróciła. Była bardzo ładna i widocznie tam ktoś mi ją podebrał. Bolało, było ciężko, ale jestem już gotowy na nowy związek. (...) Ten mój ideał? Nie musi być nawet ładna, musi mieć to "coś".
Gospodarstwo w mieście? Czy to możliwe? Tak, dzięki 33-letniemu Adrianowi. Mieszka w bloku, a na prawie 100-hektarowym gospodarstwie uprawia rzepak, pszenicę, żyto i groch. Jednak praca to nie wszystko. Wciąż brakuje mu kogoś, z kim mógłby poukładać sobie życie. Jak sam przyznał przed kamerami, udział w programie tratuje bardzo poważnie. Nie szuka nikogo na chwilę, ponieważ chciałby się już ustatkować. A z kim?
- Wiadomo, wygląd ma znaczenie, ale musi mieć to "coś", żebym się w niej zauroczył, a później zakochał. Musi być wyrozumiała, szczera, powinna umieć ugotować, zająć się domem, ale też nie żeby siedziała w domu i nic nie robiła - stwierdził w programie.