Efekt widać gołym okiem
Bryndal nie ukrywał zadowolenia z efektu, jakie przyniosło skuteczne leczenie. Przyznał jednak, że niełatwo było mu się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
- To był mój znak rozpoznawczy, moja maska. Przecież Bryndal ma nosa, Bryndal jest śmieszny. Ale pierwsze miesiące były dla mnie trudne. Sam siebie nie poznawałem. Chcę o tym mówić, bo po tym, jak się zmieniłem, wiele osób zaczęło mnie zaczepiać, pisać do mnie. Pytają, co ze sobą zrobiłem, bo mają podobny problem i nie wiedzą co z tym zrobić. Więc chcę podkreślić, że to jest do wyleczenia – przekonywał w rozmowie z Prokopem i Wellman.