Wciąż ma do siebie dystans
Dziś Rafał Bryndal może tylko cieszyć się z efektu terapii. Z właściwym dla siebie poczuciem humoru wciąż jednak żartuje ze swojego wyglądu i strzela pstryczek w nos hejterom. - Taki nos nie jest oznaką tego, że ktoś pije alkohol. To choroba, z której często nie zdajemy sobie sprawy. Jeszcze jednym impulsem do poddania się zabiegom było to, że doktor mnie uczulił, że nos może się jeszcze rozrastać i być niebezpieczny dla zdrowia. To zbiegło się w czasie, gdy zacząłem bardziej dbać o siebie, przeszedłem na dietę. Może nie jest lepiej, ale jest inaczej. Czuję się dobrze, czuję się spokojniejszy. Można powiedzieć, że z doktorem zagraliśmy na nosie wszystkim, którzy myśleli, że miałem operację plastyczną – dodał dowcipnie.