Lawina wzajemnych oskarżeń
Aktor, znany m.in. z serialu "Życie nad rozlewiskiem", zamierzał walczyć o prawa do programu internetowego. Chciał wywalczyć wynagrodzenie za udział w projekcie.
- Mieliśmy podpisaną umowę na wspólne działania artystyczne. Po kolejnej awanturze telefonicznie zerwał tę umowę. W ten sposób pozbawił się praw autorskich do projektu, ale odcinków z internetu nie wycofał. Janczak jest zwykłym chamem i piep*** złodziejem! - bulwersował się Czajka w rozmowie z tabloidem, domagając się od Pana Yapy wynagrodzenia za swoją pracę w wysokości 6600 złotych.
Oskarżany przez aktora Janczak nie miał zamiaru wchodzić z nim w polemikę na łamach gazety. Zapewnił, że jego relacje z przyjacielem układają się tak samo jak wcześniej.
- Nie wiem, o co chodzi. Nic się nie dzieje. Pracujemy, jak pracowaliśmy - skomentował wówczas w "Fakcie" słowa kolegi Pan Yapa.
Wszyscy wówczas myśleli, że konflikt został zażegnany, a afera sama wkrótce ucichnie. Tak się jednak nie stało, bowiem sprawa trafiła do sądu.