"Wielkie kłamstewka", Karolina Grabińska
Gdy myślicie, że nie ma życia po "Grze o tron" (jak ja), z pomocą przychodzą twórcy "Wielkich kłamstewek". Co prawda ponad dwa lata kazali nam czekać na drugi sezon serialu, ale z datą premiery wstrzelili się doskonale w moment, gdy świat opłakuje Daenerys, jej smoki i wrogów.
W pierwszej odsłonie "Wielkich kłamstewek" nie brakowało niczego. Gwiazdorska obsada, wciągająca intryga i świetnie ukazane relacje społeczne. Wydawało się, że finał serialu zamyka producentom drogę do nakręcenia kolejnej transzy. Nic bardziej mylnego. Gdy na początku roku pojawiły się pierwsze zapowiedzi z Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Shailene Woodley, Laura Dern i… Meryl Streep, fani oszaleli.
Ta ostatnia zagra teściową bohaterki, w którą wciela się Nicole Kidman. Będzie próbowała dowiedzieć się, jak doszło do śmierci jej syna. Zapowiada się duża dawka emocji. Ja nie mogę się już doczekać 9 czerwca, kiedy odpalę HBO. I was też do tego zachęcam.
Nie zaszkodzi także przypomnieć sobie, za co pokochaliśmy "Grę o tron". Pierwszy sezon (po fatalnym ósmym) robi teraz jeszcze większe wrażenie niż osiem lat temu, gdy debiutował na HBO. A jeśli wolicie Netfliksa, to polecam "Już nie żyjesz", gdzie czarny humor przeplata się z kryminalnymi wątkami.