"Na wspólnej", Julian Meller
Kto by przypuszczał, że pomimo blisko 2300 odcinków na koncie "Na wspólnej" wciąż będzie trzymać w napięciu niczym rasowy skandynawski kryminał. Widowiskowa, kończąca w 2021 roku 18 lat produkcja TVN, prezentująca losy przyjaciół - dawnych wychowawców domu dziecka - którzy jako dorośli ludzie zakładają spółdzielnię zarządzającą apartamentowcem przy tytułowej ulicy Wspólnej 17 w Warszawie, wciąż ma spore grono fanów nie tylko w Polsce.
Będący odpowiednikiem niemieckiego serialu "Unter Uns" ("Między nami"), który z kolei jest adaptacją węgierskiego "Barátok közt" ("Wśród przyjaciół") w polskiej wersji w ostatnim przynajmniej czasie zepchnął gromadzących się przed ekranem widzów na krawędzie foteli. Już wkrótce dowiedzą się oni, do czego zdolny jest serialowy Darek (fenomenalny Michał Mikołajczak), by odzyskać prawo do wykonywania zawodu. Co więcej, scenarzyści serialu przygotowali woltę, dzięki której kultowy bohater dowie się, że niedługo zostanie ojcem. Nikt nie spodziewa się jednak, że Jarogniew nie będzie jego prawdziwym synem.
Nigdy nie jest za późno, by oglądać legendarną polską produkcję. Produkcję, która przy całej swojej ułomności, wciąż ma lepszy scenariusz niż ósmy sezon "Gry o tron". Osobom, które szukają wytchnienia po fatalnym finale produkcji HBO polecam również "Badziewiaków", "Halo Hans!", "Dziuplę Cezara" oraz "Klasę na obcasach".