Nie krępuje ją nagość
Należy pani do grona najpiękniejszych polskich aktorek. Czy budzi to zazdrość koleżanek po fachu? Czy ładnemu jest łatwiej w branży czy wręcz przeciwnie - musi pani udowadniać, że nie jest tylko etatową seksbombą?
- Dziękuję za komplement. Jeszcze kiedy studiowałam w łódzkiej Filmówce, przekonałam się, że nie będę miała łatwo. Mam mocne rysy twarzy, a to nie ułatwia sprawy. Nie ma zbyt wielu ról, które mogłabym zagrać. Oby to się zmieniło, gdy wraz z wiekiem na mojej twarzy pojawią się zmarszczki. Mam nadzieję, że ról dla mnie będzie wówczas więcej i będą bardziej dramatyczne.
Zdarzało się, że musiała pani pojawić się przed kamerami w seksownej bieliźnie albo topless w odważnych scenach. Jak radziła sobie pani ze skrępowaniem? Czy da się podejść do tego z dystansem?
- Może to zabrzmi głupio, ale w takich sytuacjach nie czuję wstydu. Pierwsze sceny rozbierane miałam jeszcze na studiach. Potem był serial. Kasia Figura poradziła mi, że nigdy nie powinnam się krępować w takich sytuacjach. Bo gdy ty zaczniesz się wstydzić, to wtedy cała ekipa na planie to odczuje. Faktycznie tak to działa. Ostatnio w serialu „Na noże” miałam ujęcia, w których musiałam odkryć więcej ciała. Podeszłam do tego ze spokojem - po prostu człowiek się rozbiera i wykonuje zadania. Czytając wcześniej scenariusz, przyjmuję rolę i podpisuję umowę, więc automatycznie zgadzam się na takie sceny. Nie wyobrażam sobie, bym mogła robić aferę i buntować się. W przypadku tak newralgicznych ujęć ekipa zawsze stara się, aby na planie panowały jak najbardziej kameralne warunki. Zostają tylko te osoby, które są potrzebne i dookoła nie ma wtedy nikogo przypadkowego. Powtarzam sobie, że trzeba podejść do wszystkiego ze spokojem, bo w końcu to część mojej pracy - zdejmuję bieliznę i wykonuję zadanie aktorskie. Tyle.