Szantaż
Chwilę później Beata odnajduje lekarza wśród probówek oraz mikroskopów i od razu rzuca z gniewem:
- Dzwonię do pana od tygodni. Nagrywam się i nic! Udajemy trupa?!
A Janek nagle blednie:
- Ale ja tu pracuję.
- Aż dziw, że ktoś pana zatrudnił! Może powinnam poznać pańskiego szefa?
- Niech mnie pani nie szantażuje. Co tym razem? Czego pani chce?!
- Pieniędzy.
- Przecież zwracam wszystkie wydatki! - zdenerwowany Stanisławski rozgląda się, by sprawdzić, czy na pewno nie słyszy ich żaden z kolegów. A Beata przedstawia kolejne żądania:
- Chcę zacząć moje życie od nowa. Poznałam kogoś... Ale najpierw muszę zamknąć pewien rozdział. Ten, który otworzył pan, doktorze. A to będzie sporo kosztowało... - Sporo, to znaczy ile?