Znów pokochała siebie
Trudno było jej zaakceptować to, co się stało. Z dnia na dzień sprawna dziewczyna została przykuta do łóżka. Myślała, że dzięki operacjom i rehabilitacji szybko znów stanie na nogi. Nic nie przynosiło jednak pozytywnych rezultatów. To ją załamało. Nie mogła patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Przestała akceptować siebie.
- Nasze ciało, którego nie czujemy, staje się nagle obce. Bo nie ma z nim kontaktu. Ono się nawet fizycznie zmienia: moje stopy, łydki, kolana są inne, ponieważ mięśnie nie pracują tak jak kiedyś. Po tylu latach przyzwyczaiłam się już do tego wyglądu, ale na początku miałam wrażenie, że ktoś przyszył do mojego ciała obce kończyny - wyznała na łamach "Vivy!".
Przy wsparciu bliskich Kuszyńska znalazła jednak siłę, by przezwyciężyć rozpacz. Jak wspominała w programie "Dzień Dobry TVN": - Postanowiłam wziąć się w garść i stwierdziłam, że szkoda czasu, który leci tak szybko... Musiała nastąpić metamorfoza w mojej głowie. Nie tylko pokochała siebie, ale wróciła też do śpiewania. W 2010 roku Kuszyńska znów pojawiła się na scenie, już bez zespołu Varius Manx, z którym się rozstała.