Wspominał o błędach przeszłości
W tym samym wywiadzie Figurski wyznał, że przez pierwsze trzy miesiące leczenia wymagał całodobowej opieki, a każdy ruch sprawił mu ogromny ból. Czuł się bezsilny i bezradny. Każda, nawet najbardziej prozaiczna czynność, wiązała się z niewyobrażalnym wysiłkiem - zarówno fizycznym jak i psychicznym.
- Trzeba przyzwyczaić się do chaosu, który nas wypełnia. Wstyd, lęk, złość, frustracja, na początku człowiek składa się z takich emocji. (...) Agresja też się pojawia. Miałem momenty bezradności, gdy próbowałem wstać i traciłem przytomność. (...) Na szczęście ludzie, którzy zajmują się chorym, są do tego przyzwyczajeni. Ze spokojem mówią: "Nie przejmuj się. Zdziwiłbym się, gdybyś tak nie zareagował - stwierdził.
Miesiące, które Figurski spędził przykuty do szpitalnego łóżka, dłużyły się w nieskończoność. Jak przyznał dziennikarz, miał wówczas mnóstwo czasu, aby zastanowić się nad swoim dotychczasowym życiem i przeanalizować błędy, które popełnił w przeszłości. Nie sposób bowiem zapomnieć o niewybrednych żartach, które padały z jego ust na radiowej antenie i tzw. "ukraińskiej aferze".
- Nie będę się upierał, że granice zostały w końcu przekroczone. Były. I rozumiem, że ktoś mógł zostać bardzo głęboko urażony. Przepraszałem wielokrotnie za te słowa i naprawdę nie potrzebowałem wylewu, żeby zrozumieć, że sprawy zaszły za daleko. Ale to nie tak, że leżałem w łóżku i mówiłem sobie: "Już nigdy w życiu nikogo nie obrażę". (...) Zapłaciłem za to bardzo. Zwolniono mnie z Radia Eska i z kanału Discovery, dla którego miałem prowadzić program o zasięgu międzynarodowym. Straciłem pracę jako prezenter na wszystkich meczach Euro 2012 - wyznał.
Jak się później okazało, to wciąż nie były wszystkie konsekwencje, jakie musiał ponieść za swoje, w opinii wielu osób, skandaliczne zachowanie na antenie.